Wybór gradacji papieru ściernego P400–P500 do szlifowania podkładu „bączkiem” na sucho to standardowa i bezpieczna praktyka w lakiernictwie samochodowym oraz przy pracach renowacyjnych. Właśnie ta gradacja pozwala uzyskać równą, lekko zmatowioną powierzchnię, która jest idealnie przygotowana pod warstwę bazy czy lakier bezbarwny. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli użyjesz papieru o zbyt niskiej gradacji (czyli bardziej „agresywnego”), zostaną głębokie rysy, które potem bardzo trudno usunąć, a nawet mogą być widoczne pod lakierem. Z kolei papier zbyt drobny (P800 i wyżej) nie zapewni odpowiedniej przyczepności kolejnych warstw, bo powierzchnia będzie za gładka, przez co lakier może się źle związać z podkładem. Wielu fachowców stosuje właśnie P400–P500, bo to taki złoty środek: nie zdziera za dużo podkładu, nie robi krzywdy powierzchni, a przy okazji rysy po szlifowaniu są na tyle drobne, że praktycznie znikają po nałożeniu lakieru. Warto pamiętać, że zgodnie z instrukcjami producentów materiałów lakierniczych, stosując maszynę oscylacyjną (czyli popularnego „bączka”), optymalna gradacja to właśnie ta wskazana w pytaniu. Takie podejście ogranicza również ryzyko powstania tzw. „przypaleń” czy przegrzania podkładu. Gdybym miał coś doradzić, to zawsze lepiej robić próbę na małej powierzchni, bo różne podkłady reagują trochę inaczej – ale ogólna zasada jest taka: P400–P500 na sucho to sprawdzona praktyka i nie ma co kombinować.
Wiele osób sądzi, że do szlifowania podkładu wystarczy użyć papieru o niskiej gradacji, np. P120–P150, bo szybciej zedrze się nadmiar materiału i szybciej dojdzie się do właściwej powierzchni. To jednak bardzo ryzykowne podejście. Taki papier jest zbyt agresywny, zostawia głębokie rysy, które potem trudno zakamuflować nawet kilkoma warstwami lakieru czy szpachli. Często widuje się takie błędy szczególnie wśród początkujących, którzy chcą „oszczędzić czas”, ale efekt końcowy bywa wtedy bardzo daleki od ideału. Przechodząc do gradacji w okolicach P220–P280 – to już jest coś bliższego prawdy, bo faktycznie używa się tych papierów do wstępnego szlifowania niektórych podkładów, np. szpachlówek poliestrowych, ale nie na etapie przygotowania pod lakier. One nadal zostawiają dość głęboką strukturę rys. Teraz gradacje typu P800–P1000 – wiele osób myśli, że im drobniej, tym lepiej, bo powierzchnia będzie „supergładka”. Przecież to logiczne, prawda? Ale niestety nie tutaj. Zbyt drobny papier wygładzi powierzchnię tak bardzo, że lakier nie będzie miał się czego „złapać” – może dojść do problemu z przyczepnością i późniejszym łuszczeniem się powłoki. Czasem jeszcze spotyka się mylenie szlifowania na mokro z na sucho – P800–P1000 faktycznie są spoko do wykańczania na mokro, ale nie do pracy „bączkiem”. Moim zdaniem najczęstszym powodem mylenia tych gradacji jest brak doświadczenia z praktycznym efektem różnych papierów. Ludzie często nie mają okazji zobaczyć, jak wygląda powierzchnia po danym szlifie, zanim położą lakier. Dobrze jest pamiętać, że branżowe standardy – zarówno w instrukcjach producentów, jak i u doświadczonych lakierników – jasno wskazują: do szlifowania podkładu „bączkiem” na sucho najlepsza jest gradacja P400–P500. Wszystko poniżej zostawi za głębokie rysy, wszystko powyżej – będzie za drobne i pogorszy przyczepność kolejnych warstw. Dlatego warto się tego trzymać, zamiast kombinować z własnymi interpretacjami.