Wybór papieru ściernego o gradacji P400–800 do szlifowania podkładu „na sucho” to nie jest przypadek – to standard, który wynika z praktyki warsztatowej i zaleceń producentów materiałów lakierniczych. Taka gradacja pozwala na uzyskanie bardzo gładkiej powierzchni, minimalizując ryzyko powstania widocznych rys po szlifowaniu, które później mogłyby przejść na warstwę lakieru bazowego czy bezbarwnego. Powiem szczerze, że jak ktoś w serwisie wyciągnie papier 120-tkę do podkładu, to od razu wiadomo, że coś poszło nie tak. W praktyce najpierw podkład szlifuje się na mokro lub na sucho, ale zawsze właśnie tymi drobnymi gradacjami, bo inaczej cała robota idzie na marne – mogą zostać rysy i całość wymaga poprawek. W dokumentacji technicznej lakierów i podkładów zwykle jest jasno podane: „szlifować na sucho papierem P400–P600, czasem do P800 przed lakierowaniem końcowym”. Często też używa się matowania na sucho padami typu „scotch”, ale to już inna bajka. Generalnie, im drobniejszy papier, tym gładsza powierzchnia i lepsza przyczepność dla lakieru, bez ryzyka, że coś nie wyjdzie. Moim zdaniem trzymanie się tych gradacji to po prostu oszczędność czasu i nerwów – mniej poprawek, mniej niespodzianek na końcu. W branży motoryzacyjnej i lakierniczej to już taki niepisany standard – wszyscy wiedzą, że poniżej P400 pod lakier nie schodzimy, bo później są tylko kłopoty.
Papier ścierny o zbyt grubej gradacji, typu P60 czy P80, kojarzy się raczej z agresywnym usuwaniem starych powłok lakierniczych, rdzy albo mocnych nierówności, a nie z przygotowaniem podkładu do lakierowania. Twardzi gracze czasami łapią za taki papier, bo myślą, że szybciej pójdzie, ale w praktyce zostawiają wtedy głębokie rysy, które są praktycznie niemożliwe do ukrycia pod lakierem nawierzchniowym – i potem wszystko wychodzi, jak tylko światło dobrze padnie. Gradacje z zakresu P80–P120 są stosowane raczej do wstępnego matowania lub zdzierania, kiedy np. chcemy zmatowić spaw czy szpachlę przed położeniem podkładu, ale nie do wykończenia wierzchniej warstwy podkładu. Kolejnym często spotykanym błędem jest szlifowanie podkładu papierem z zakresu P220–P280. Tu rysy są już trochę drobniejsze, ale i tak z mojego doświadczenia – potrafią wyjść po lakierowaniu, szczególnie przy lakierach o wysokim połysku i jasnych kolorach. Z kolei niektórzy uważają, że takie gradacje dadzą lepszą przyczepność, bo powierzchnia jest bardziej „chropowata”, ale niestety to nie działa tak, jak w przypadku lakierów podkładowych – tutaj liczy się równomiernie zmatowana, ale maksymalnie gładka powierzchnia. Problem polega na tym, że te rysy bardzo lubią się ujawnić dopiero po wyschnięciu lakieru, a wtedy już nie ma odwrotu – poprawki zajmują sporo czasu i trzeba wszystko praktycznie zaczynać od nowa. W branży lakierniczej i zgodnie z instrukcjami technicznymi producentów, do szlifowania podkładu na sucho stosuje się właśnie papier o gradacji P400–P800. Daje on idealne wykończenie, które gwarantuje zarówno dobrą przyczepność, jak i brak widocznych śladów po szlifowaniu. Odpowiednie dobranie gradacji to klucz do uzyskania naprawdę profesjonalnego efektu końcowego i uniknięcia niepotrzebnej frustracji związanej z poprawkami.