Prawidłowe szlifowanie podkładu „na sucho” faktycznie najlepiej wykonywać papierem ściernym o gradacji P200 + P280. Moim zdaniem to jest taki złoty środek, który pozwala uzyskać gładką powierzchnię pod przyszłe warstwy lakieru, a jednocześnie nie uszkadza samego podkładu. Te gradacje są szeroko stosowane w lakiernictwie samochodowym, zarówno przy naprawach, jak i podczas przygotowań do lakierowania fabrycznego. Jak ktoś trochę popracował na warsztacie, wie, że używanie zbyt grubego papieru (np. P60 czy P80) to ryzyko powstawania głębokich rys, które potem ciężko usunąć, a z drugiej strony zbyt drobny papier (np. P400 lub P800) może nie poradzić sobie z wyrównaniem powierzchni czy usunięciem drobnych nierówności. W praktyce, po podkładzie szlifowanym na sucho właśnie zakres P200–P280 pozwala usunąć drobne skazy, wyrównać całość i przygotować optymalnie podkład pod kolejny etap, czyli szlifowanie na mokro lub nakładanie lakieru bazowego. To też zgodne z zaleceniami producentów materiałów i narzędzi lakierniczych. Warto pamiętać, że na tym etapie chodzi nie tylko o wygląd, ale i o przyczepność kolejnych warstw. Jeśli ktoś chce robić to porządnie – lepiej nie kombinować i trzymać się tych gradacji. Dodam jeszcze, że przy pracy maszynowej te papiery wybaczają więcej błędów, a ręczne szlifowanie też idzie dość sprawnie. Przyzwoite efekty i mało poprawek.
Szlifowanie podkładu to jeden z tych etapów, gdzie naprawdę łatwo o błędy wynikające z wyboru nieodpowiedniej gradacji papieru ściernego. Jeśli ktoś sięga po gradacje typu P60 czy P80, to moim zdaniem zdecydowanie przesadza z agresywnością. Tak gruby papier jest wręcz stworzony do usuwania starej farby albo szpachli podczas wstępnego przygotowania blachy, a nie do delikatnego wyrównywania podkładu. Głębokie rysy po takim papierze potrafią być potem niemożliwe do ukrycia nawet pod kilkoma warstwami lakieru. Z kolei P100 i P120 to nadal zbyt grube gradacje, które zostawiają widoczne zarysowania; można ich użyć na bardzo wczesnym etapie, ale później i tak trzeba sięgnąć po drobniejsze papiery, żeby powierzchnia była gładka i gotowa na przyjęcie lakieru. Zupełnie innym błędem jest wybór za drobnych gradacji, jak np. P400 czy P800. Taki papier fajnie się sprawdza przy szlifowaniu międzywarstwowym lakierów lub do matowienia powierzchni przed nałożeniem warstwy bezbarwnej. Jednak do szlifowania podkładu na sucho jest po prostu za delikatny – powierzchnia nie zostanie wystarczająco wyrównana, a ewentualne skazy nadal będą wyczuwalne pod palcem. Typowym błędem myślowym jest przekonanie, że im drobniejszy papier, tym lepiej – w praktyce jednak chodzi o odpowiednie zbalansowanie usuwania nierówności i zachowania odpowiedniej tekstury dla przyczepności następnych warstw. Z mojego doświadczenia wynika, że trzymanie się branżowego standardu (czyli P200–P280) daje najlepsze efekty i minimalizuje ryzyko późniejszych problemów z lakierem. Przesadne kombinowanie z gradacjami zwykle kończy się dodatkowymi poprawkami i stratą czasu.