Podkład reaktywny to zdecydowanie najlepszy wybór, gdy mamy do czynienia z minimalną warstwą rdzy na malowanej blasze. Wynika to z jego specjalnego składu – zawiera kwasy fosforowe lub ich pochodne, które wchodzą w reakcję chemiczną z tlenkami żelaza. Dzięki temu nie tylko neutralizuje pozostałości korozji, ale także tworzy bardzo dobrą bazę pod kolejne warstwy: szpachlówkę, podkład akrylowy czy lakier. W branży motoryzacyjnej i blacharsko-lakierniczej to jest taka podstawowa, ale i złota zasada – nie nakładasz od razu szpachli czy podkładu akrylowego na powierzchnię z jakąkolwiek rdzą. Moim zdaniem, jeśli pominiesz ten etap, to nawet najlepsza powłoka lakiernicza może po czasie zacząć pękać lub odpadać – korozja i tak "wyjdzie" spod farby. W praktyce to często wygląda tak: po usunięciu luzem siedzącej rdzy i odtłuszczeniu, pokrywasz całość cienką warstwą podkładu reaktywnego. On penetruje, wiąże rdzę, zabezpiecza metal na długo. To jest właśnie zgodne z instrukcjami producentów materiałów lakierniczych oraz z normami stosowanymi np. w warsztatach samochodowych. Warto też pamiętać, że podkład reaktywny poprawia przyczepność dalszych warstw, co ma kluczowe znaczenie dla trwałości całej naprawy.
Wybierając preparat do zabezpieczenia powierzchni blachy z pozostałością rdzy, łatwo można pomylić się na etapie doboru produktu. Wielu osobom wydaje się, że wystarczy nałożyć podkład akrylowy – szczególnie, że jest on bardzo popularny i często stosowany w lakiernictwie. Niestety, podkład akrylowy nie radzi sobie z resztkami korozji, bo nie zawiera składników chemicznie wiążących tlenki żelaza. Może wyglądać dobrze po nałożeniu, ale pod spodem rdza nadal "pracuje" i z czasem może doprowadzić do uszkodzenia lakieru. Podobnie jest ze szpachlą akrylową czy wykańczającą – te materiały są przeznaczone do wygładzania powierzchni, a nie do walki z korozją. Nakładanie szpachli na ślad rdzy to, moim zdaniem, duży błąd techniczny, który prędzej czy później wyjdzie na jaw w postaci pęcherzy czy odpadającej powłoki. W praktyce, zanim sięgniesz po jakąkolwiek szpachlówkę lub podkład akrylowy, musisz mieć pewność, że blacha została odpowiednio zabezpieczona przed rdzą – i do tego właśnie służy podkład reaktywny. Typowym błędem jest też myślenie, że cienka warstwa rdzy nie zaszkodzi, bo "przykryje się" ją kolejnymi produktami. To niestety działa tylko na chwilę, a po kilku miesiącach czy latach pojawiają się problemy. Branżowe standardy jasno mówią o stosowaniu konwerterów rdzy lub podkładów reaktywnych na jakiekolwiek ślady korozji, zanim przejdzie się do nakładania produktów wykańczających. Warto o tym pamiętać, bo to podstawowa wiedza przy każdej renowacji blachy czy naprawie lakierniczej.