Powłoka proszkowa rzeczywiście charakteryzuje się tym, że uzyskana warstwa lakieru bywa stosunkowo gruba – i to jest jej pewna wada, zwłaszcza jeśli porównamy ją z tradycyjnym malowaniem na mokro. Standardowo grubość powłoki proszkowej mieści się w zakresie 60–120 mikrometrów, chociaż wszystko zależy od rodzaju proszku i wymagań danego projektu. W niektórych branżach, np. precyzyjnej obróbce metali czy w przypadku detali o małych tolerancjach wymiarowych, zbyt gruba warstwa lakieru może być problematyczna – potrafi utrudnić montaż, wpływać na spasowanie elementów albo wręcz maskować drobne detale, które powinny być wyeksponowane. Moim zdaniem najbardziej odczuwalne jest to w przypadku bardzo precyzyjnych mechanizmów, gdzie każdy mikrometr ma znaczenie. Z drugiej strony – ta sama grubość daje dużo lepszą ochronę przed korozją i uszkodzeniami mechanicznymi, więc coś za coś. W praktyce grubość powłoki można nieco regulować parametrami procesu, ale przy technologii proszkowej nie uzyskamy tak cienkiej warstwy jak przy niektórych lakierach mokrych. Stąd właśnie powłoka proszkowa nie zawsze jest polecana do bardzo cienkich czy precyzyjnych aplikacji. Warto przy tym pamiętać, że normy takie jak PN-EN ISO 12944 jasno określają wymagania dotyczące grubości i jakości powłok ochronnych, więc wybór technologii powinien być zawsze dopasowany do wymagań klienta i specyfiki produktu.
Często spotykam się z przekonaniem, że powłoka proszkowa ma niską jakość lub jest szkodliwa dla środowiska – to bardzo popularne, ale całkiem nietrafione opinie. Zacznijmy od jakości: dobrze wykonana powłoka proszkowa, przy zachowaniu parametrów procesu i starannej aplikacji, daje bardzo trwałą, estetyczną i równomierną warstwę ochronną. Wręcz przeciwnie, w wielu branżach, na przykład przy produkcji sprzętu AGD czy elementów konstrukcyjnych, to właśnie malowanie proszkowe jest wybierane ze względu na wysoką odporność na zarysowania, promieniowanie UV czy działanie chemikaliów. Jeśli chodzi o ekologię, technologia proszkowa uchodzi za jedną z bardziej przyjaznych środowisku. Proszki nie zawierają rozpuszczalników organicznych, więc nie emitują lotnych związków organicznych (LZO) do atmosfery, co jest ogromnym plusem w porównaniu z klasycznymi farbami ciekłymi. Bardzo ważne jest też to, że nadmiar proszku da się odzyskać i ponownie wykorzystać – to minimalizuje straty materiału i odpady. Z mojego doświadczenia wynika też, że niektórzy mylą kwestię strat lakieru z tradycyjnym malowaniem natryskowym. W przypadku powłok proszkowych straty są naprawdę znikome, bo większość niesionego proszku wraca do obiegu, czego nie da się powiedzieć o farbach ciekłych – tam faktycznie sporo ucieka w powietrze albo osadza się na filtrach. Błędem jest więc myśleć, że problemem tej technologii są duże straty materiału czy negatywny wpływ na środowisko. W rzeczywistości, jeśli już mamy wskazać istotną wadę, to będzie to właśnie ta wspomniana wcześniej grubość powłoki, która czasem może być problematyczna w zastosowaniach wymagających bardzo cienkiej i precyzyjnej warstwy ochronnej. Warto zawsze patrzeć na proces przez pryzmat konkretnego zastosowania i wymagań klienta – to podstawa każdej dobrej praktyki branżowej.