Właściwie określona maksymalna grubość warstwy szpachli to podstawa solidnej naprawy lakierniczej. 400 μm (czyli 0,4 mm) to granica, której nie powinno się przekraczać podczas nakładania jednej warstwy szpachli samochodowej. Wynika to zarówno z norm technologicznych, jak i z praktyki warsztatowej. Grubsza warstwa nie tylko wydłuża czas schnięcia, ale przede wszystkim zwiększa ryzyko powstawania mikropęknięć, zapadnięć i odspojeń w wyniku pracy podłoża lub zmian temperatury. Moim zdaniem, często początkujący lakiernicy mają pokusę nałożyć grubszą warstwę, aby szybciej uzyskać gładką powierzchnię, ale to niestety droga na skróty, która zwykle kończy się poprawkami. Producenci materiałów, np. Novol, wskazują w swoich kartach technicznych, żeby nie przekraczać 400 μm na jedną aplikację, dokładnie po to, by zapewnić trwałość i estetykę naprawy. Lepiej położyć dwie cienkie warstwy niż jedną grubą – to stara zasada, która sprawdza się na każdej naprawie. Jeśli chodzi o szlifowanie, zbyt gruba warstwa po wyschnięciu jest trudniejsza do obróbki i może się wykruszać. Z mojego doświadczenia wynika też, że przekroczenie tej granicy często prowadzi do reklamacji ze strony klientów, bo powierzchnia po kilku tygodniach traci swój pierwotny wygląd. Stosowanie się do tej zasady to nie tylko wymóg technologii, ale po prostu zdrowy rozsądek w pracy lakiernika.
W branży lakierniczej utrzymywanie odpowiedniej grubości warstwy szpachli to sprawa kluczowa dla trwałości naprawy i finalnego efektu wizualnego. Przesadzenie z grubością, czyli nakładanie warstw powyżej 400 μm, prowadzi do wielu problemów, z którymi boryka się nie tylko początkujący, ale nawet doświadczony fachowiec. Najczęstszy błąd myślowy polega na przekonaniu, że grubsza warstwa szpachli szybciej ukryje nierówności lub pozwoli lepiej wyrównać powierzchnię – niestety to tak nie działa. Szpachla, nawet ta najlepsza, nie jest przeznaczona do wypełniania dużych ubytków, a jej właściwości mechaniczne pogarszają się wraz ze wzrostem grubości. Warstwy 600, 800 czy 1000 μm są po prostu zbyt podatne na pękanie podczas pracy karoserii oraz zmiany temperatury. Co więcej, taka grubość oznacza wydłużony czas schnięcia, ryzyko powstawania bąbli i tzw. efektu "zapadania się" miejsca naprawy. Z technicznego punktu widzenia, przy zbyt grubej szpachli nie uzyskasz dobrej przyczepności do podłoża – szczególnie jeśli warstwa gruntująca zostanie odcięta przez nadmiar szpachli. Branżowe normy i karty techniczne producentów są tutaj zgodne – 400 μm to maksimum, które gwarantuje przewidywalność procesu technologicznego. W praktyce przekroczenie tej grubości niemal zawsze kończy się problemami podczas dalszych etapów: szlifowania, nakładania podkładu czy lakierowania, a czasem reklamacji klienta po kilku miesiącach. Moim zdaniem, lepiej stracić trochę czasu na dokładne modelowanie i nakładanie kilku cienkich warstw, niż później usuwać skutki pośpiechu. Warto pamiętać, że profesjonalizm w tym zawodzie to także trzymanie się takich wytycznych i niepoddawanie się złudzeniu, że "grubsza szpachla załatwi sprawę".