Właściwa kolejność przy demontażu silnika elektrycznego z hydraulicznej stacji zasilającej to najpierw odłączyć zasilanie urządzenia, potem odłączyć przewody zasilające i na końcu odkręcić śruby mocujące kołnierz. Takie podejście wynika z zasad bezpieczeństwa pracy z urządzeniami elektrycznymi. Moim zdaniem, nie da się tego przeskoczyć – bezpieczeństwo zawsze na pierwszym miejscu. Przede wszystkim, zanim dotkniesz jakichkolwiek przewodów, trzeba mieć pewność, że urządzenie jest całkowicie odłączone od prądu. W praktyce wygląda to tak, że idziesz do rozdzielni, wyłączasz odpowiedni bezpiecznik, najlepiej oznaczasz miejsce pracy, żeby nikt przypadkiem nie włączył zasilania, i dopiero wtedy ruszasz przewody. Potem ostrożnie odkręcasz przewody zasilające – tutaj też ważne, żeby nie narobić bałaganu, bo potem montaż jest dużo łatwiejszy. Na końcu dopiero odkręcasz śruby, które trzymają silnik. Taka kolejność to nie tylko teoria, ale codzienność w serwisie. Z mojego doświadczenia wynika, że ignorowanie tych zasad często kończy się nieprzyjemnościami – od iskrzenia po poważniejsze wypadki. Branża hydrauliczna, podobnie jak elektryczna, bardzo naciska na przestrzeganie tych etapów, co znajduje potwierdzenie w przepisach BHP i normach, np. PN-EN 60204-1. Dzięki temu nie tylko chronisz siebie, ale i sprzęt, a cała robota idzie sprawniej. Przy okazji warto dodać, że takie podejście przydaje się też przy innych maszynach – zawsze najpierw wyłącz zasilanie, potem rozłączaj przewody, a na końcu demontuj fizycznie urządzenie.
Wiele osób podczas demontażu silnika elektrycznego skupia się na aspektach mechanicznych, zapominając o fundamentalnych zasadach bezpieczeństwa elektrycznego. Typowym błędem jest najpierw manipulowanie przewodami zasilającymi – nawet jeśli wydaje się, że urządzenie nie pracuje, może być pod napięciem i wtedy wystarczy chwila nieuwagi, żeby doszło do porażenia. Niestety, takie pochopne działanie często bierze się z rutyny albo przekonania, że “przecież wystarczy ostrożnie”. Tymczasem według dobrych praktyk branżowych oraz norm, jak chociażby PN-EN 50110, najważniejsze jest zerowanie napięcia na urządzeniu przez jego odłączenie od źródła zasilania. Odłączanie przewodów na początku lub równolegle z innymi czynnościami łamie podstawowe procedury BHP. Zdarza się też, że ktoś zaczyna w ogóle od odkręcania śrub – to już zupełnie ryzykowne, bo taki silnik może w każdej chwili „puścić” przewody lub spowodować niekontrolowany kontakt z elementami pod napięciem. W praktyce, jeżeli nie zaczniemy od odłączenia zasilania, narażamy zarówno siebie, jak i zespół na poważne zagrożenia. Często wynika to z pośpiechu albo z braku nawyków pracy zgodnie z procedurami – człowiek myśli, że szybciej pójdzie, jak zrobi coś „po swojemu”. Nic bardziej mylnego – nie tylko wydłuża to później naprawę, ale i łatwo można uszkodzić elementy instalacji albo, co gorsza, zrobić krzywdę sobie czy komuś innemu. Z mojego doświadczenia takie wybiórcze podejście prowadzi tylko do problemów, a przecież w branży liczy się nie tylko szybkość, ale przede wszystkim bezpieczeństwo i zgodność z normami. Dlatego zawsze najpierw całkowicie odłącz zasilanie, dopiero potem przewody, a na końcu elementy mechaniczne – tak uczy się w technikum, na kursach i potwierdzają to także wszystkie instrukcje serwisowe renomowanych producentów.