Końcówka przedstawiona na rysunku to typ Torx, bardzo charakterystyczna przez swój kształt przypominający gwiazdkę z sześcioma ramionami. Takie zakończenie bitów zostało opracowane głównie z myślą o zwiększeniu przenoszenia momentu obrotowego i minimalizacji ryzyka ześlizgnięcia się narzędzia z łba śruby. W praktyce, mocowania Torx są powszechnie wykorzystywane w motoryzacji, przemyśle elektronicznym, sprzęcie komputerowym i wszędzie tam, gdzie liczy się pewność połączenia i odporność na zniszczenie. Z mojego doświadczenia wynika, że śruby Torx są o wiele mniej podatne na wyrobienie gniazda niż tradycyjne Phillipsy czy Pozidrivy – można spokojnie dłużej pracować bez obawy o „obkręcenie” łba. W branży automotive praktycznie nie da się obejść bez zestawu bitów Torx. Warto wiedzieć, że zgodnie z normą ISO 10664, takie końcówki mają oznaczenia literą „T” i numerem, np. T15 czy T20. To nie jest tylko kwestia wygody – w wielu serwisach wymagane jest używanie specjalistycznych narzędzi, żeby zachować gwarancje i nie uszkodzić mocowań. Moim zdaniem, warto poznać ten system, bo coraz częściej spotykamy Torx nie tylko w autach, ale i w domowych urządzeniach AGD.
Bardzo łatwo pomylić niektóre typy końcówek wkrętaków, szczególnie gdy nie ma się jeszcze wprawy w ich rozpoznawaniu. Pozidriv bywa mylony z klasycznym Phillips, ale kluczowa różnica to dodatkowe nacięcia, tworzące bardziej wytrzymałe gniazdo i zapobiegające wyślizgiwaniu się bitu. Jednak Pozidriv nie ma tego charakterystycznego gwiazdkowego kształtu z sześcioma ramionami – jego wygląd to bardziej krzyż z dodatkowymi liniami. Torq-Set z kolei wygląda nietypowo, bo to system z czterema skośnymi ramionami, stosowany rzadko, głównie w lotnictwie i niektórych zastosowaniach przemysłowych – tu nie ma mowy o gwiazdkowej geometrii. Tri-Wing natomiast można poznać po trzech skrzydełkach rozchodzących się promieniście, stosowany głównie w sprzęcie elektronicznym (np. Nintendo albo niektóre urządzenia Apple), żeby utrudnić rozkręcanie osobom niepowołanym. W praktyce, wybór złej końcówki to nie tylko ryzyko uszkodzenia śruby, ale też czasem realna przeszkoda w naprawie – i niestety często widzę, jak ktoś próbuje na siłę wkręcać niepasujący bit. Typowym błędem jest poleganie tylko na ogólnym kształcie końcówki, bez szczegółowego przyjrzenia się liczbie ramion czy kątom nacięć. Branżowe standardy podkreślają wagę dopasowania końcówki do śruby – a przy Torx ten „gwiazdkowy” profil jest naprawdę nie do pomylenia, jeśli tylko spojrzy się uważnie. Dlatego znajomość tych szczegółów pozwala nie tylko szybciej, ale i bezpieczniej pracować z różnymi rodzajami mocowań.