Prawidłowo – w tym pytaniu chodzi o klasyczne roboty „gaszące pożar”, czyli remont awaryjny. Odbudowa ubezpieczeń skarp, naprawa drenaży oraz wymiana uszczelnień dylatacji to nie są drobne poprawki kosmetyczne, tylko działania podejmowane po stwierdzeniu podczas przeglądu, że obiekt hydrotechniczny może w krótkim czasie stracić swoją stateczność albo szczelność. Komisja przeglądowa, działając zgodnie z dobrą praktyką i wymaganiami przepisów (np. Prawa budowlanego i wytycznych dla utrzymania budowli hydrotechnicznych), ma obowiązek wskazać roboty, które trzeba wykonać bezzwłocznie, żeby usunąć zagrożenie. I to właśnie jest remont awaryjny – reakcja na ujawnione uszkodzenia, które mogą doprowadzić do awarii wału, zapory, jazu czy innej budowli. Odbudowa ubezpieczeń skarp ma na celu przywrócenie ochrony przed erozją i rozmyciem, szczególnie przy wysokich stanach wód lub silnym przepływie. Naprawa drenaży jest kluczowa dla odprowadzenia wody filtrującej i zmniejszenia ciśnienia porowego w korpusie wału lub zapory. Z mojego doświadczenia, zaniedbanie takiego drenażu bardzo szybko mści się wyciekami, sufozją i lokalnymi rozmyciami. Wymiana uszczelnień dylatacji z kolei ogranicza przecieki przez konstrukcję i chroni zbrojenie oraz beton przed korozją i degradacją mrozową. W praktyce służb utrzymaniowych takie roboty wykonuje się na podstawie protokołu z przeglądu okresowego, często w trybie pilnym, z odpowiednim zabezpieczeniem terenu i stałym monitoringiem stanu budowli w trakcie robót. Dobrą praktyką jest też dokumentowanie wszystkich prac awaryjnych, bo później wpływa to na ocenę stanu technicznego obiektu i planowanie większych remontów kapitalnych lub modernizacji.
W tym pytaniu łatwo pomylić pojęcia, bo w praktyce na budowlach hydrotechnicznych mówi się ogólnie „remont” na bardzo różne roboty. Kluczowe jest jednak rozróżnienie, czy mamy do czynienia z planowaną od dawna modernizacją, zwykłym utrzymaniem, czy z reakcją na realne zagrożenie stwierdzone podczas przeglądu. Odbudowa ubezpieczeń skarp, naprawa drenaży i wymiana uszczelnień dylatacji, zlecone na wniosek komisji po przeglądzie okresowym, oznaczają, że zostały zauważone uszkodzenia wpływające na bezpieczeństwo obiektu. To nie jest komfortowa sytuacja, gdzie można poczekać do kolejnego sezonu budowlanego. Remont kapitalny kojarzy się raczej z szerokim zakresem prac: wymianą dużych elementów konstrukcyjnych, przebudową, modernizacją urządzeń upustowych, często według przygotowanego projektu i harmonogramu, z finansowaniem zaplanowanym w budżecie. Tutaj natomiast mowa o działaniach wymuszonych stanem technicznym, które trzeba wykonać możliwie szybko, żeby nie dopuścić do awarii. Z kolei remont bieżący dotyczy zwykle typowych napraw eksploatacyjnych: lokalne uzupełnienie ubytków, podbetonowania, drobne naprawy umocnień czy elementów stalowych – to są prace ważne, ale z reguły nie wynikają z bezpośredniego zagrożenia stabilności obiektu. Bieżąca konserwacja to jeszcze niższy poziom ingerencji: koszenie skarp, usuwanie roślinności drzewiastej, czyszczenie krat, przepustów, usuwanie namułu z komór, smarowanie mechanizmów, malowanie zabezpieczające. Wiele osób intuicyjnie wrzuca odbudowę ubezpieczeń skarp czy naprawę drenażu do „remontu bieżącego”, bo brzmi to jak typowe roboty utrzymaniowe. Problem w tym, że w treści pytania wskazano wyraźnie, iż prace są podejmowane na wniosek komisji przeglądowej, czyli po stwierdzeniu istotnych uszkodzeń. Z punktu widzenia bezpieczeństwa budowli hydrotechnicznej i zgodnie z dobrą praktyką eksploatacyjną takie roboty klasyfikuje się jako remont awaryjny – ich celem jest szybkie usunięcie uszkodzeń zagrażających funkcjonowaniu lub stateczności obiektu, a nie tylko „ładne utrzymanie” konstrukcji. Moim zdaniem warto zawsze czytać uważnie kontekst: słowa „na wniosek komisji po przeglądzie” są tu sygnałem, że chodzi o działanie o charakterze awaryjnym, a nie rutynowym.