Na ilustracji rzeczywiście widać rurę drenażową, dodatkowo owiniętą filtrem z włókien organicznych (np. kokosowych). Charakterystyczne jest to, że w środku jest karbowana rura z tworzywa sztucznego (najczęściej PVC lub PE), a na zewnątrz warstwa materiału filtracyjnego, która ma za zadanie zatrzymywać drobne frakcje gruntu i zapobiegać zamulaniu perforacji. Tego typu rury stosuje się w drenażu odwadniającym skarpy, nasypy, okolice budowli hydrotechnicznych, a także przy odwodnieniu terenów podmokłych i pól uprawnych. W praktyce przy robotach hydrotechnicznych rury drenażowe układa się w wykopie ze spadkiem, obsypuje materiałem filtracyjnym (żwir, pospółka) i często oddziela od gruntu geowłókniną. Z mojego doświadczenia dobrze zaprojektowany drenaż potrafi uratować skarpę przed zsuwem, bo systematycznie obniża poziom wody gruntowej i redukuje ciśnienie porowe w gruncie. Ważne jest, żeby dobierać średnicę rury, rodzaj perforacji i otuliny filtracyjnej zgodnie z dokumentacją projektową i normami, np. PN-EN 13476 dla rur z tworzyw sztucznych oraz wytycznymi dotyczącymi filtrów gruntowych. Dobra praktyka mówi też, żeby unikać załamań trasy, stosować studzienki kontrolne i zapewnić możliwość płukania rur w razie zamulenia. W robotach przy wałach przeciwpowodziowych czy przy umocnieniach brzegowych taki drenaż pełni kluczową rolę – odprowadza wodę przesączającą się przez korpus wału lub skarpę, ogranicza zjawisko sufozji i wypłukiwania drobnych cząstek. Moim zdaniem warto kojarzyć od razu wygląd różnych typów rur drenażowych, bo na budowie nikt nie będzie miał czasu na długie tłumaczenia – trzeba po prostu od razu wiedzieć, co się bierze z placu składowego i do czego to służy.
Na zdjęciu pokazano typową rurę drenażową z tworzywa sztucznego, owiniętą warstwą włókien pełniących funkcję filtra, a nie szalunek tracony, kiszkę faszynową ani element iglofiltrów. Te skojarzenia są dość częste, bo wszystkie te elementy pojawiają się w robotach hydrotechnicznych i ziemnych, ale ich budowa i zastosowanie są zupełnie inne. Szalunek tracony to element, który po zabetonowaniu pozostaje w konstrukcji i pracuje razem z nią. Ma formę płyt, rur stalowych, prefabrykatów z tworzyw lub betonu, często o gładkiej powierzchni, bez włóknistej otuliny. Służy głównie do kształtowania przekroju betonu, a nie do odwadniania. Nie ma perforacji odprowadzających wodę ani warstwy filtracyjnej, więc mylenie go z rurą drenażową wynika raczej z samego kształtu „rury” niż z funkcji. Kiszka faszynowa to z kolei wiązka gałęzi (faszyny) uformowana w walec i przewiązana drutem lub sznurkiem. Stosuje się ją do umacniania brzegów, dna cieków, podłoża pod narzuty kamienne. Ma zupełnie inną teksturę: widać pojedyncze gałązki, nie ma w środku karbowanej plastikowej rury, nie ma też regularnej perforacji. Jej zadaniem jest stabilizacja i rozproszenie energii wody, a nie systematyczne odprowadzanie filtratu. Element iglofiltrów to rura ssawna o małej średnicy, zwykle z metalowym lub tworzywowym filtrem szczelinowym, montowana pionowo lub skośnie, podłączona do kolektora i pompy próżniowej. Używa się jej w odwodnieniach tymczasowych wykopów, a nie jako stały drenaż w gruncie. Na zdjęciu nie ma żadnych typowych cech iglofiltru: brak jest głowicy przyłączeniowej, równomiernych szczelin metalowych czy układu kolektorowego. Typowy błąd myślowy polega tu na ocenianiu tylko ogólnego kształtu „walec = szalunek/kiszka/iglofiltr”, bez zwrócenia uwagi na detale: karbowanie ścianek, materiał (tworzywo PVC/PE), obecność włóknistej otuliny filtracyjnej. W praktyce hydrotechnicznej poprawne rozróżnianie tych elementów jest kluczowe, bo każdy z nich pracuje w inny sposób w kontakcie z wodą i gruntem – pomylenie ich w projekcie czy zamówieniu może skończyć się nieskutecznym odwodnieniem albo źle wykonanym umocnieniem skarpy.