Prawidłowo, przy niewielkich ubytkach na pionowych powierzchniach elementów betonowych najlepszym i najbardziej racjonalnym narzędziem jest zwykła kielnia. Wynika to z charakteru samej naprawy: mamy małą objętość zaprawy lub drobnoziarnistej mieszanki betonowej, ograniczoną powierzchnię i konieczność bardzo dokładnego uformowania lica betonu. Kielnia pozwala precyzyjnie nałożyć materiał, dobrze go docisnąć do podłoża i odpowiednio zagęścić ręcznie, co przy małych naprawach jest w zupełności wystarczające. W praktyce na budowach hydrotechnicznych, przy naprawach ścian komór śluz, podpór mostowych, ścianek czołowych czy murów oporowych, właśnie tak wykonuje się typowe „łaty” na drobnych ubytkach, rakach betonowych lub miejscowych uszkodzeniach od mrozu. Dobre praktyki mówią, że przed użyciem kielni powierzchnię należy oczyścić mechanicznie (np. szczotką drucianą, młotkiem), usunąć luźne fragmenty, odpylić i w razie potrzeby lekko zwilżyć wodą, aby podłoże nie wyciągało za szybko wody z zaprawy. Często stosuje się też warstwę sczepną, np. mostek adhezyjny na bazie żywic lub cementu modyfikowanego polimerami. Dopiero na tak przygotowane podłoże nakłada się mieszankę kielnią, dokładnie dociskając, aby nie powstały puste przestrzenie. Moim zdaniem warto też pamiętać, że przy naprawach konstrukcji pracujących w środowisku wodnym stosuje się zaprawy PCC lub specjalne betony naprawcze odporne na wymywanie i cykle zamarzania–rozmarzania. Sama technika ręcznego nakładania kielnią jest prosta, ale wymaga staranności: warstwy nie powinny być zbyt grube jednorazowo, trzeba pilnować odpowiedniego dojrzewania i pielęgnacji naprawionej powierzchni (zabezpieczenie przed zbyt szybkim wysychaniem, mrozem, nasłonecznieniem). Taki sposób postępowania jest zgodny z typowymi wytycznymi napraw konstrukcji betonowych i po prostu w praktyce sprawdza się najlepiej przy małych ubytkach.
Przy naprawie niewielkich ubytków na pionowych powierzchniach betonowych bardzo łatwo jest pomylić skalę zadania z technologią, która jest do niego dobrana. Wiele osób automatycznie myśli o sprzęcie mechanicznym – agregatach, pompach, torkretnicach – bo kojarzą się z nowoczesnym budownictwem i szybką pracą. Problem w tym, że przy małych, lokalnych naprawach takie rozwiązania są po prostu przewymiarowane, nieekonomiczne i często technicznie nieuzasadnione. Agregat tynkarski jest przeznaczony głównie do nakładania tynków gipsowych lub cementowo-wapiennych, ewentualnie specjalnych zapraw, ale nie klasycznej mieszanki betonowej. Ciśnienie, średnica węży i charakter pracy agregatu powodują, że trudno byłoby uzyskać precyzyjne wypełnienie małego ubytku z zachowaniem właściwego zagęszczenia i przyczepności do starego betonu. Użycie takiego sprzętu do naprawy małych dziur w betonie to typowy przykład złego doboru technologii do skali zadania. Podobnie jest z pompą do betonu. To urządzenie projektowane do tłoczenia dużych ilości mieszanki na znaczną odległość i wysokość, np. przy betonowaniu ścian, słupów, płyt. Minimalna ilość mieszanki, którą trzeba przygotować, aby w ogóle uruchomić pompę, jest zupełnie nieadekwatna do małych napraw. Do tego dochodzi problem z dokładnym skierowaniem strumienia betonu w mały ubytek – łatwo o zabrudzenie otoczenia, brak kontroli nad zagęszczeniem i ryzyko powstania pustek. Torkretnica, czyli urządzenie do natryskowego nakładania betonu (torkretu), sprawdza się świetnie przy większych powierzchniach: wzmacnianiu skarp, naprawie większych fragmentów ścian, sklepieniach, konstrukcjach hydrotechnicznych narażonych na erozję. Jednak przy naprawdę niewielkich ubytkach jej zastosowanie jest przesadą – sprzęt wymaga odpowiedniej obsługi, zaplecza, ma określoną wydajność i zakres grubości warstw. Torkretowanie małych dziur jest po prostu niepraktyczne i sprzeczne z zasadą racjonalnej organizacji robót. Typowym błędem myślowym jest przekonanie, że im bardziej „maszynowe” i skomplikowane narzędzie, tym lepsza jakość naprawy. W rzeczywistości dobre praktyki mówią coś odwrotnego: przy małych, miejscowych uszkodzeniach najlepiej sprawdza się ręczna technika z użyciem kielni, gdzie operator ma pełną kontrolę nad ilością zaprawy, jej dociskiem, kształtem łat i wykończeniem powierzchni. W robotach hydrotechnicznych, gdzie liczy się szczelność, przyczepność i trwałość betonu pracującego w wodzie, kluczowe jest właściwe przygotowanie podłoża i dobór materiału, a nie nadmierne komplikowanie sprzętu.