Prawidłowo przyjęty zakres 1,2 ≤ C:W ≤ 2,8 oznacza, że w mieszance betonowej ilość cementu musi wyraźnie przeważać nad ilością wody. W praktyce inżynierskiej zwykle operuje się odwrotnym wskaźnikiem w/c (woda/cement), ale idea jest ta sama: zbyt dużo wody w stosunku do cementu osłabia beton, zwiększa porowatość i podatność na uszkodzenia. Jeśli przeliczymy ten zakres na wskaźnik w/c, to dostajemy mniej więcej 0,35–0,8. To się dobrze pokrywa z zaleceniami normowymi i katalogami producentów cementu – dla typowych konstrukcji hydrotechnicznych i ogólnobudowlanych przyjmuje się w/c najczęściej 0,40–0,60, w zależności od klasy betonu i warunków pracy. Moim zdaniem warto to sobie skojarzyć z praktyką na budowie: gdy wody jest za dużo, mieszanka robi się „lejąca”, łatwo ją ułożyć, ale po związaniu beton jest kruchy, ma słabą wytrzymałość na ściskanie i szybko się niszczy pod wpływem mrozu czy naprzemiennego zawilgocenia i wysychania. Przy robotach hydrotechnicznych, np. przy wykonywaniu umocnień betonowych, płyt ażurowych, elementów prefabrykowanych stosowanych na brzegach czy skarpach, właściwy stosunek C:W jest kluczowy, bo od niego zależy szczelność i trwałość konstrukcji narażonej na stały kontakt z wodą. Dobre praktyki mówią też, żeby nie „ratować” zbyt suchej mieszanki dolewaniem wody na budowie, tylko właściwie dobrać skład już na etapie projektowania recepty roboczej. Kontrola ilości wody i cementu, najlepiej w oparciu o dokumentację technologiczną i normy (np. PN-EN dotyczące betonu), to podstawa jakości i bezpieczeństwa, szczególnie przy obiektach hydrotechnicznych, gdzie awaria może mieć bardzo poważne skutki.
Wskaźnik proporcji cementu do wody w mieszance betonowej jest jednym z absolutnie kluczowych parametrów technologicznych, a mimo to często jest mylony albo upraszczany. Naturalną pokusą jest myślenie, że im więcej wody, tym lepiej, bo mieszanka jest bardziej ciekła, łatwiej się rozprowadza i zagęszcza. To prowadzi jednak do przyjmowania zakresów, w których woda zaczyna dominować nad cementem, albo przynajmniej jest jej porównywalnie dużo, co skutkuje znacznym spadkiem wytrzymałości. Propozycje zakresów, gdzie stosunek C:W wynosi np. 0,5–1,5 czy 1,0–2,0, w praktyce oznaczają, że miejscami wody jest tyle samo albo więcej niż cementu. Przeliczając na popularny wskaźnik w/c, wychodzimy wtedy często powyżej wartości 1,0, co jest kompletnie nieakceptowalne dla betonu konstrukcyjnego. Taki beton ma bardzo dużą porowatość, jest chłonny, ma niską mrozoodporność i szybko ulega karbonatyzacji oraz korozji. Przy robotach hydrotechnicznych byłoby to wręcz proszenie się o przecieki, łuszczenie powierzchni oraz odpadanie fragmentów pod wpływem cykli zamarzania i rozmarzania. Z drugiej strony zbyt niski zakres, gdzie C:W przyjmuje wartości typu 0,1–1,2, sugeruje skrajnie małą ilość cementu względem wody w dolnej części tego przedziału. Taka proporcja w praktyce przypomina bardziej zaprawę o charakterze „błotka” niż pełnowartościowy beton, nie ma szans na uzyskanie wymaganych klas wytrzymałości i szczelności. Typowy błąd myślowy polega też na tym, że myli się proporcje objętościowe z masowymi oraz miesza pojęcie konsystencji (czyli „ruchliwości” mieszanki) z właściwym wskaźnikiem woda/cement. Konsystencję poprawia się dodatkami uplastyczniającymi, superplastyfikatorami, a nie dolewaniem wody bez kontroli. Normy oraz dobre praktyki branżowe jasno wskazują, że dla trwałych konstrukcji, szczególnie w środowisku wodnym, woda nie może „wygrywać” z cementem. Dlatego wszystkie odpowiedzi, które dopuszczają zbyt wysoki udział wody względem cementu, albo dają bardzo szeroki, niekontrolowany zakres, stoją w sprzeczności z technologią betonu i wymaganiami trwałościowymi, zwłaszcza w budownictwie hydrotechnicznym.