Poprawnie – ustawa Prawo wodne wprost mówi o „zasadzie zrównoważonego rozwoju”. W art. 187 ust. 1 jest jasno zapisane, że przy projektowaniu, wykonywaniu i utrzymywaniu urządzeń wodnych trzeba się nią kierować, razem z dążeniem do dobrego stanu wód i biocenoz oraz osiągnięciem celów środowiskowych. Chodzi o to, żeby inwestycja hydrotechniczna nie była projektowana tylko pod jeden cel, np. szybkie odprowadzenie wody czy maksymalne piętrzenie, ale żeby godziła kilka aspektów naraz: bezpieczeństwo ludzi i mienia, ochronę środowiska, opłacalność ekonomiczną i trwałość obiektu w czasie. W praktyce zasada zrównoważonego rozwoju oznacza np. takie kształtowanie koryta rzeki, żeby zostawić strefy roślinności, nie prostować wszystkiego „jak od linijki”, tylko stosować łagodne łuki, półki brzegowe, miejscami umocnienia biologiczne zamiast wyłącznie betonu. Przy budowlach piętrzących projektant powinien przewidzieć przepławkę dla ryb albo inne urządzenie umożliwiające migrację organizmów wodnych, bo to też wynika z tego samego artykułu – ochrona biocenoz i ciągłości ekologicznej cieku. Z mojego doświadczenia wynika, że inwestorzy często chcą „najprościej i najtaniej”, ale właśnie zasada zrównoważonego rozwoju wymusza analizę wariantową, ocenę oddziaływania na środowisko i dobór rozwiązań, które nie zdewastują zlewni za kilka lat. Dobre praktyki branżowe, wytyczne Wód Polskich i dokumenty planistyczne (plany gospodarowania wodami, plany zarządzania ryzykiem powodziowym) też opierają się na tej zasadzie – projektant musi ją znać i umieć przełożyć na konkretne decyzje materiałowe, geometryczne i eksploatacyjne dla każdego urządzenia wodnego.
W ustawie Prawo wodne nie ma pojęć typu „zasada koniecznego rozwoju”, „raport zrównoważonego rozwoju” czy „program zrównoważonego rozwoju” w kontekście projektowania urządzeń wodnych. To są sformułowania, które brzmią podobnie, ale z punktu widzenia prawa wodnego są po prostu mylące. Ustawa bardzo precyzyjnie używa określenia „zasada zrównoważonego rozwoju” i to właśnie ta zasada ma być punktem odniesienia przy projektowaniu, wykonywaniu i utrzymywaniu budowli hydrotechnicznych. „Zasada koniecznego rozwoju” sugeruje, że najważniejsze jest maksymalne wykorzystanie terenu i wód pod potrzeby inwestycji, co w praktyce często prowadzi do zbytniej ingerencji w rzekę, prostowania koryta, nadmiernego umacniania brzegów czy likwidacji terenów zalewowych. To jest dokładnie odwrotnie niż współczesne podejście oparte na renaturyzacji i retencji. Raport albo program zrównoważonego rozwoju kojarzy się z dokumentami strategicznymi, planistycznymi, które mogą istnieć na poziomie gminy, województwa czy firmy, ale sam fakt istnienia jakiegoś raportu nie zastępuje wymogu stosowania zasady zapisanej w ustawie. Projektant może mieć na biurku wiele raportów i programów, jednak w momencie podejmowania decyzji technicznych – dobór typu umocnienia, wysokości piętrzenia, sposobu przeprowadzenia migracji ryb – powinien kierować się konkretnymi przepisami prawa, celami środowiskowymi z art. 56–61 oraz właśnie zasadą zrównoważonego rozwoju. Typowym błędem jest skupienie się tylko na jednym aspekcie: albo na ochronie przeciwpowodziowej za wszelką cenę, albo na kosztach budowy, bez uwzględnienia wpływu na ekosystem i rzeźbę terenu. Ustawa wyraźnie nakazuje uwzględnić biologiczne stosunki w środowisku wodnym i ekosystemach lądowych zależnych od wód, co przekłada się na konieczność kompromisu między bezpieczeństwem, ekonomiką a przyrodą. Dlatego poprawna odpowiedź musi odwoływać się do „zasady zrównoważonego rozwoju”, a nie do dowolnie brzmiących raportów czy programów.