Prawidłowo – w takiej sytuacji fundamenty trzeba przeprojektować. Jeżeli w trakcie wykonywania budowli wodnej okazuje się, że grunt nośny zalega głębiej niż wynikało z dokumentacji, to zmieniają się warunki posadowienia obiektu. A to jest sprawa absolutnie kluczowa dla stateczności i bezpieczeństwa budowli hydrotechnicznej. Projektant fundamentów opiera się na wynikach badań geotechnicznych i przyjmuje określoną głębokość warstwy nośnej, parametry wytrzymałościowe gruntu (np. kąt tarcia wewnętrznego, spójność, moduł ściśliwości) oraz poziom wód gruntowych. Jeśli w rzeczywistości grunt nośny znajduje się metr głębiej, to w praktyce fundament opiera się na słabszej warstwie niż zakładano. Może to prowadzić do nadmiernych osiadań, nierównomiernego osiadania, a w budowlach wodnych także do zagrożeń filtracyjnych i utraty stateczności. Dlatego zgodnie z dobrą praktyką inżynierską i wymaganiami norm (np. Eurokod 7 – projektowanie geotechniczne) zmiana warunków gruntowych wymaga ponownej analizy i często modyfikacji projektu. W praktyce może to oznaczać pogłębienie fundamentu, zmianę jego wymiarów, zastosowanie innego rodzaju posadowienia (np. przejście z fundamentu bezpośredniego na palowy), dodatkowe zabezpieczenia przeciwfiltracyjne, zmianę klasy betonu lub zbrojenia. Na budowlach hydrotechnicznych, takich jak jazy, przepusty, śluzy czy budowle piętrzące, posadowienie ma ogromny wpływ na bezpieczeństwo całego obiektu i terenów poniżej. Moim zdaniem lepiej jest stracić trochę czasu na spokojne przeprojektowanie, niż ryzykować późniejsze uszkodzenia, awarie, a nawet katastrofę budowlaną. W praktyce wykonawca powinien przerwać roboty związane z fundamentem, powiadomić kierownika budowy i projektanta, sporządzić odpowiedni zapis w dzienniku budowy i dopiero po otrzymaniu nowej dokumentacji lub aneksu kontynuować prace.
Zmiana głębokości występowania gruntu nośnego podczas wykonywania budowli wodnej to nie jest drobna niedogodność, tylko istotna zmiana warunków geotechnicznych. Traktowanie tego jako sygnału, że można po prostu kontynuować prace, jest typowym błędem myślowym: „skoro różnica to tylko metr, to nic się nie stanie”. Tymczasem dla fundamentów i całej konstrukcji hydrotechnicznej ten metr może oznaczać całkowicie inne warunki pracy podłoża, inne osiadania, większe ryzyko przemieszczeń i filtracji wody pod budowlą. Kontynuowanie robót bez zmiany projektu oznacza w praktyce posadowienie obiektu na gruncie o gorszych parametrach, niż przyjęte obliczeniowo. To prosta droga do przekroczenia dopuszczalnych naprężeń w podłożu, nierównomiernych osiadań, a w skrajnym przypadku do uszkodzenia budowli, zwłaszcza przy wysokich stanach wody lub podczas wezbrań. Pojawia się też czasem pomysł, że skoro grunt nośny jest głębiej, to wystarczy wykonać odwodnienie wykopu. Odwodnienie jest oczywiście ważne przy robotach fundamentowych, ale ono nie rozwiązuje problemu nośności ani zmienionej głębokości warstwy nośnej. Pompy, igłofiltry czy drenaże pomagają w pracy w suchym wykopie, poprawiają warunki robót, ale nie zastępują obliczeń statyczno–wytrzymałościowych i projektowania geotechnicznego. To trochę jakby leczyć objawy, a nie przyczynę. Kolejne mylne podejście to próba „ratowania sytuacji” przez zatrudnienie dodatkowych robotników. Więcej ludzi w wykopie nie poprawi parametrów gruntu ani nie sprawi, że fundament cudownie przeniesie większe obciążenia. To jest problem projektowy, a nie organizacyjny. Dodatkowe brygady mogą przyspieszyć roboty, ale jeśli fundament jest zaprojektowany na inne warunki, to przyspieszanie błędnego rozwiązania tylko zwiększa ryzyko. Z mojego doświadczenia wynika, że u podstaw takich błędnych odpowiedzi leży myślenie czysto wykonawcze: „jak najszybciej dokończyć robotę”. W budowlach hydrotechnicznych trzeba jednak patrzeć szerzej: bezpieczeństwo, trwałość, zgodność z dokumentacją, normami i pozwoleniami wodnoprawnymi. Każda istotna rozbieżność z dokumentacją geotechniczną wymaga reakcji projektanta, aktualizacji obliczeń i, jeśli trzeba, przeprojektowania fundamentów. To jest standard postępowania na dobrze prowadzonej budowie, a nie nadmierna ostrożność.