Dokładnie tak, powierzchnia hydroizolacji podłogi w łazience (pomieszczenie nr 6) wynosi 9,58 m², co wynika z poprawnego odczytania wymiarów z rzutu kondygnacji. W praktyce przy takich zadaniach najważniejsze jest prawidłowe zinterpretowanie rysunku technicznego – trzeba zwracać uwagę na podane długości ścian i uwzględniać, że nie zawsze łazienka jest idealnym prostokątem. Często zdarza się, że ktoś zapomina odjąć wnęki lub dolicza powierzchnię ścianek działowych, co jest błędem. W branży budowlanej, zgodnie z normami, przy określaniu powierzchni pod hydroizolację mierzy się całą podłogę łazienki, uwzględniając ewentualne zabudowy czy wnęki, bo hydroizolacja musi być ciągła nawet pod wanną albo brodzikiem. W mojej opinii, dobrze jest jeszcze dodać kilka procent zapasu na zakłady folii lub papy, ale w zadaniach egzaminacyjnych zwykle operujemy czystym metrażem. Może nie jest to najtrudniejszy temat w budownictwie, ale właśnie na takich podstawach najłatwiej o drobny błąd. Co ciekawe, w praktyce często stosuje się zasadę, że lepiej wykonać izolację na większej powierzchni niż później szukać miejsca przecieku. Warto więc nabrać nawyku dokładnego liczenia i zawsze sprawdzać rysunek przynajmniej dwa razy.
W zadaniach obliczania powierzchni hydroizolacji łazienki nietrudno popełnić błąd, bo wymaga to precyzyjnego odczytania wymiarów z rzutu i zrozumienia, które elementy pomieszczenia należy wliczyć do sumy. Bardzo łatwo jest przecenić faktyczną powierzchnię przez nieuwzględnienie wnęk, niepotrzebne doliczenie grubych ścian działowych albo po prostu zaokrąglanie liczb. W praktyce często spotyka się sytuacje, gdy ktoś odruchowo dodaje powierzchnie sąsiednich niewielkich pomieszczeń (np. fragment korytarza), albo zaokrągla wynik do pełnych metrów, co w hydroizolacji łazienki nie jest zgodne z dobrą praktyką budowlaną – tu liczy się dokładność co do centymetra. Przeszacowanie powierzchni, np. do wartości typu 12,58 m² czy 14,76 m², może wynikać z błędnego zsumowania długości boków, nieuwzględnienia kształtu pomieszczenia czy nieprawidłowego odczytania wymiarów z rysunku (szczególnie gdy pomieszczenie ma wnęki lub nieregularny kształt). Takie myślenie, choć z pozoru logiczne, prowadzi do zawyżenia kosztów materiału i robocizny, a w przypadku egzaminu – do utraty punktów. Z mojego doświadczenia wiem, że najczęstszy błąd to nieuwzględnienie wszystkich oznaczeń wymiarowych lub źle policzona szerokość/ długość, bo na rysunkach technicznych wszystko może wydawać się podobne, ale kilka centymetrów robi różnicę. Rzetelne podejście zakłada dokładne odczytanie każdego wymiaru, wyłączenie wnęk czy nieużywanych fragmentów i dopiero wtedy wykonanie obliczeń. Warto więc nauczyć się nie ufać tylko własnej intuicji, a skrupulatnie analizować rysunek i trzymać się zasad – to podstawa w pracy technika budowlanego.