Prawidłowo wskazałeś, że do uszczelnienia izolacji wodochronnej w obrębie dylatacji warstwy dociskowej izolacji termicznej tarasu stosuje się taśmę uszczelniającą i sznur dylatacyjny. To rozwiązanie jest w zasadzie standardem na budowie tarasów czy balkonów – nie bez powodu. Taśma uszczelniająca, odpowiednio zatopiona w masie hydroizolacyjnej, pozwala na kompensację ruchów konstrukcji oraz zapewnia ciągłość izolacji, nawet gdy taras „pracuje” podczas zmian temperatury czy wilgotności. Sznur dylatacyjny z kolei stanowi elastyczne wypełnienie szczeliny, które ogranicza zużycie masy uszczelniającej oraz zapobiega jej pękaniu. W praktyce bardzo ważne jest, żeby taśma była odpowiednio szeroka i właściwie połączona z warstwą hydroizolacji – niektóre błędy wykonawcze potrafią całkowicie zniweczyć efekt ochrony przed wodą. Moim zdaniem, bez takiego zestawu jak taśma i sznur, nie ma co liczyć na szczelność w strefach dylatacji, zwłaszcza przy obecnych wymaganiach normowych (np. PN-EN 14891). Dobrze jest też pamiętać, że te materiały są odporne na starzenie oraz zachowują elastyczność przez wiele lat, co w realnych warunkach po prostu się opłaca. Warto sięgać po sprawdzone systemy – uniknie się wtedy reklamacji i kłopotów z przeciekami.
W teorii może się wydawać, że do uszczelnienia dylatacji w warstwie dociskowej wystarczy którąś z pozostałych technologii zastosować, ale w praktyce każda z nich ma poważne ograniczenia. Elastyczna zaprawa klejowa, choć faktycznie jest odporna na pewne ruchy podłoża, nie została zaprojektowana do pracy w strefie dylatacji – jej elastyczność jest ograniczona i nie zapewnia wystarczającej ochrony przed wnikaniem wody w przypadku większych przemieszczeń materiałów. Podobnie folia PE o grubości 0,2 mm czy nawet ekofolia wysokociśnieniowa nie mają odpowiednich właściwości do kompensacji ruchów dylatacyjnych; folie te sprawdzają się raczej w charakterze paroizolacji niż aktywnego uszczelnienia dylatacji. W praktyce widziałem już sytuacje, kiedy ktoś próbował zabezpieczyć dylatację tylko folią i skutkowało to przeciekami w krótkim czasie – wilgoć znalazła drogę przez szczelinę. Okładzina ceramiczna wraz z elastyczną fugą to natomiast wykończenie, a nie rozwiązanie funkcjonalne strefy dylatacyjnej; taka fuga, nawet najlepsza, nie zapewni szczelności na dłuższy czas, szczególnie przy dużych obciążeniach eksploatacyjnych i zmianach temperatur. Typowym błędem myślowym jest traktowanie materiałów elastycznych (jak zaprawa czy fuga) jako wystarczającego rozwiązania, ale zapomina się, że w miejscach dylatacji potrzebna jest nie tylko elastyczność, ale także odpowiednia geometria i możliwość kompensacji ruchów w trzech płaszczyznach. Z mojego doświadczenia wynika, że tylko dedykowane systemy z taśmą i sznurem dają realną gwarancję szczelności i zgodności ze standardami branżowymi, o czym warto pamiętać projektując warstwy tarasu.