Elementy płaszcza ochronnego powinno się nakładać na powierzchnię izolacji właściwej z zachowaniem zakładu, bo to absolutna podstawa w technice izolacyjnej. Zakład polega na takim ułożeniu fragmentów płaszcza, żeby jedna część zachodziła na drugą, tworząc coś w rodzaju szczelnej łuski – trochę jak dachówki na dachu albo łuski ryby. Taki sposób montażu gwarantuje, że woda, wilgoć, pył czy nawet kurz nie przedostaną się pod płaszcz i nie uszkodzą izolacji, która jest pod spodem. Bez zakładów łatwo o przecieki albo nawet odparzenia i degradację materiałów pod spodem. To bardzo ważne zwłaszcza w instalacjach przemysłowych, gdzie płaszcz chroni zarówno przed czynnikami atmosferycznymi, jak i mechanicznymi. W normach (np. PN-EN ISO 12241 czy PN-EN 14303) jasno jest napisane, że poszczególne elementy płaszcza powinny być montowane z odpowiednim zakładem, który często wynosi kilka centymetrów – to nie jest kwestia estetyki, tylko realnej ochrony. Z mojego doświadczenia wynika, że w praktyce, jeśli ktoś źle zrobi zakład, to potem są niekończące się reklamacje i poprawki. Lepiej od razu dobrze zrobić, bo płaszcz bez zakładu nie spełni swojej funkcji. Zwróć uwagę, że to jest absolutnie rutynowe wymaganie w każdej profesjonalnej firmie zajmującej się izolacjami technicznymi. Nawet na szkoleniach zawsze się o tym mówi. Po prostu to taki fundament każdego szczelnego zabezpieczenia.
Często można się pomylić, myśląc, że wystarczą jakieś tolerancje czy inne ogólne pojęcia przy montażu płaszcza ochronnego, ale to prowadzi na manowce. Tolerancja materiałowa odnosi się raczej do wymiarów, które mogą się wahać podczas produkcji czy montażu, ale przy nakładaniu płaszcza ochronnego kluczowe jest nie tyle dopasowanie na styk, ile właśnie zapewnienie szczelności przez zachodzenie elementów na siebie. Słowo „pozory” w ogóle nie ma tutaj żadnego znaczenia technicznego – to taki termin, który może się komuś skojarzyć z powierzchownością czy wyglądem, ale nie ma nic wspólnego z zasadami wykonywania izolacji. Jeżeli ktoś myśli o „ubytku”, może chodzić mu o ewentualne straty materiału albo jakieś przerwy, ale to jest wprost sprzeczne z ideą tworzenia płaszcza ochronnego – tu chodzi o zabezpieczenie, a nie pozostawianie nawet najmniejszych przerw. W praktyce widziałem, jak niektórzy próbują łączyć elementy płaszcza na styk, żeby "oszczędzić materiał" albo przyspieszyć robotę, ale to się zawsze kończy problemami: przecieki, zawilgocenie izolacji, a potem szybka degradacja całego systemu. W literaturze technicznej i normach zawsze powtarza się, że zakład jest koniecznością – to taka podstawowa technika montażu. Brak zrozumienia tej podstawowej zasady może wynikać z braku praktyki lub nieuważnego czytania wytycznych branżowych. Moim zdaniem warto od razu wyrobić sobie nawyk pracy z zakładami, bo to nie tylko kwestia zgodności ze standardami, ale też zdrowego rozsądku i profesjonalizmu. W końcu cała idea płaszcza ochronnego opiera się na tym, żeby właśnie żadna wilgoć czy brud nie miały szans dostać się do środka, a to możliwe tylko dzięki zachodzącym na siebie elementom.