Wybrałeś odpowiedź 8 szt., co w tym przypadku jest dokładnie zgodne z zasadami montażu kapturów na przewodach wentylacyjnych czy kominowych. Odpowiednia liczba zamków dźwigniowych ma tutaj ogromne znaczenie – według norm branżowych, takich jak PN-EN 12097, oraz wytycznych producentów, dla stabilnego i szczelnego połączenia elementów o tej wielkości stosuje się minimum 8 punktów blokujących. To zapewnia nie tylko trwałość montażu, ale też bezpieczeństwo użytkowania instalacji, bo przecież im więcej zamków, tym bardziej równomiernie rozkłada się siła docisku i mniejsze prawdopodobieństwo rozszczelnienia. Moim zdaniem, czasami można spotkać się z praktykami oszczędzania na zamkach, ale to przeważnie kończy się problemami eksploatacyjnymi, szczególnie w miejscach narażonych na drgania czy duże zmiany ciśnienia. Niejednokrotnie widziałem, jak w profesjonalnych warsztatach kontroluje się właśnie liczbę i rozmieszczenie takich zamków, by uniknąć reklamacji czy awarii w przyszłości. W praktyce każdy z zamków powinien być dokładnie dokręcony i sprawdzony, co wpisuje się w dobre praktyki montażowe. Jeśli chcesz być pewien jakości swojej pracy, lepiej nie zmniejszać tej liczby – nawet jeśli czasem kusi, żeby przyspieszyć montaż. To taka inwestycja w spokój i bezpieczeństwo na długie lata.
W przypadku montażu kapturów na przewodach okrągłych czy na odgałęzieniach kanałów, dobór liczby zamków dźwigniowych musi uwzględniać zarówno średnicę, jak i przewidywane obciążenia eksploatacyjne. Zbyt mała liczba zamków, czyli 4, 5 lub nawet 6 sztuk, często wynika z błędnego założenia, że przy mniejszych średnicach czy lekkich konstrukcjach można sobie pozwolić na oszczędność czasu i materiału. Niestety, prowadzi to do sytuacji, w których szczelność połączenia zostaje naruszona — moim zdaniem, to jeden z najczęściej popełnianych błędów przez mniej doświadczonych monterów. Branżowe normy i katalogi producentów, np. PN-EN 12097 czy zalecenia systemowe dla wentylacji przemysłowej, jasno wskazują na potrzebę zastosowania 8 zamków dla tego typu połączeń. Zastosowanie mniejszej liczby punktów blokujących może prowadzić do nierównomiernego docisku na obwodzie, co w efekcie skutkuje odkształceniami, mikroszczelinami oraz zwiększonym ryzykiem oderwania kaptura podczas pracy instalacji. Ta pomyłka często bierze się z mylenia zamków z klamrami lub z nieprawidłowego interpretowania rysunku technicznego, gdzie nie zawsze jest to pokazane wprost, lecz wynika z analizy rozmieszczenia punktów zaczepu. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej kierować się zasadą „lepiej o jeden za dużo niż za mało”, bo koszt dodatkowego zamka jest naprawdę znikomy w porównaniu do kosztów awarii czy naprawy instalacji. Poprawny montaż zapewnia nie tylko trwałość, ale też bezpieczeństwo użytkowania, a te błędne odpowiedzi niestety powodują kompromisy w tych kluczowych aspektach.