Dobór odpowiednich nici i igieł to absolutna podstawa w branży krawieckiej i szwalniczej. Prawidłowe zestawienie tych dwóch elementów wpływa nie tylko na jakość szwu, ale też na trwałość całego wyrobu. Stosunek grubości nici do grubości igły rzeczywiście nie powinien przekraczać 40%. Taka zasada wynika z praktycznych obserwacji i norm branżowych – chodzi o to, żeby nić swobodnie przechodziła przez oczko igły, nie niszczyła tkaniny i nie powodowała przerywania szwu. Przykładowo, podczas szycia mocnych materiałów, takich jak dżins czy skóra, dobiera się nieco grubsze nici i odpowiednio większe igły, ale wciąż pilnuje się, by zachować ten limit 40%. Przekroczenie tej wartości często powoduje, że nić haczy się, rozwarstwia lub nawet zrywa, a igła może się zakleszczać, co prowadzi do uszkodzeń maszyny. Warto pamiętać, że niektóre podręczniki podają niższe wartości, ale praktyka pokazuje, że te 40% to optymalny kompromis między wytrzymałością szwu a płynnością pracy. Osobiście zauważyłem, że ignorowanie tej zasady szybko odbija się na kosztach napraw i jakości produkcji – lepiej więc trzymać się tej granicy i nie kombinować na siłę.
Wśród osób uczących się szycia często spotykam przekonanie, że stosunek grubości nici do grubości igły powinien być jak najniższy – np. 25%, 30% czy 35%. Wydaje się wtedy, że im cieńsza nić w stosunku do igły, tym mniej problemów z zaciąganiem czy przerywaniem nici. W praktyce jednak zbyt mały stosunek powoduje inne kłopoty – szew może być zbyt luźny, nić nie wypełnia dobrze oczka po igle, co wpływa na estetykę i trwałość przeszycia. Z mojego doświadczenia wynika, że takie podejście wynika z nieznajomości współczesnych standardów maszyn i materiałów. Nowoczesne nici i igły są projektowane tak, by mogły współpracować przy stosunku do 40%. Stosowanie niższych procentów sprawdza się głównie w bardzo delikatnych tkaninach, ale nawet wtedy warto zachować czujność i nie schodzić za nisko, bo nić zaczyna się za bardzo przesuwać w tunelu po igle i traci stabilność. Często myli się też pojęcie wytrzymałości szwu z samą grubością nici – to nie jest jedno i to samo. Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Standardy przemysłowe i wskazania producentów maszyn krawieckich podkreślają, że bezpieczna granica to właśnie 40%. Pozwala to na zachowanie elastyczności szwu, minimalizuje ryzyko uszkodzenia zarówno tkaniny, jak i igły, a także optymalizuje pracę maszyny. Warto więc od początku wyrobić sobie nawyk stosowania się do tej wartości, zamiast unikać problemów przez przesadną ostrożność, która wcale nie przekłada się na lepszą jakość. Mówiąc wprost – jeśli nie będziesz pilnować tego stosunku, prędzej czy później pojawią się kłopoty z maszyną albo z jakością gotowego wyrobu.