Polietylen (PE) zdecydowanie należy do poliolefin, czyli grupy tworzyw termoplastycznych powstałych na bazie węglowodorów nasyconych. Takie polimery jak PE czy też bardzo popularny polipropylen (PP) mają strukturę opartą wyłącznie na atomach węgla i wodoru, bez dodatkowych grup funkcyjnych. Poliolefiny są bardzo ważne w przemyśle, bo cechują się dużą odpornością chemiczną, dobrymi właściwościami elektroizolacyjnymi i dosyć łatwą przetwarzalnością, np. przez wtryskiwanie czy wytłaczanie. Z mojego doświadczenia PE jest wszechobecny – od folii spożywczych, przez rury do instalacji wodnych, aż po rozmaite pojemniki. To tworzywo praktyczne, wytrzymałe i tanie w produkcji. Jeśli ktoś pracuje w branży opakowaniowej lub instalacyjnej, to PE spotyka praktycznie na każdym kroku. Co ciekawe, zgodnie z normą PN-EN ISO 1043 poliolefiny to właśnie PE, PP i ich kopolimery, więc odpowiedź jest jak najbardziej zgodna z dobrymi praktykami. Dodatkowo, PE jest neutralny fizjologicznie, dlatego często znajduje zastosowanie w przemyśle spożywczym czy medycznym. Na marginesie: moim zdaniem to jedno z najbardziej uniwersalnych i wdzięcznych tworzyw, jakie mamy do dyspozycji w technice.
Poliolefiny to bardzo konkretna grupa tworzyw sztucznych, a ich cechą charakterystyczną jest to, że ich łańcuchy polimerowe zbudowane są wyłącznie z atomów węgla i wodoru, bez żadnych innych pierwiastków czy grup bocznych. W tym kontekście UF, czyli żywica mocznikowo-formaldehydowa, jest zupełnie inną kategorią – to duroplast, który powstaje przez polikondensację mocznika z formaldehydem. Stosuje się ją do produkcji płyt meblowych, gniazdek elektrycznych czy nawet niektórych klejów, ale do poliolefin nie należy. Podobnie POM, czyli polioksymetylen, znany też jako poliacetal – to techniczny, wytrzymały tworzywo termoplastyczne, używany głównie do precyzyjnych elementów jak koła zębate czy prowadnice, ale jego struktura chemiczna jest już inna i nie można go wrzucać do jednego worka z poliolefinami. PUR, czyli poliuretan, powstaje z reakcji izocyjanianów z poliolami i nie ma absolutnie nic wspólnego z poliolefinami, nawet jeśli niektórzy mylą je przez podobnie brzmiącą nazwę. PUR często widuje się w izolacjach, piankach tapicerskich czy elastomerach, ale jego właściwości wynikają z obecności grup estrowych i uretanowych, a nie z prostego węglowodorowego łańcucha. Typowym błędem jest sugerowanie się skrótami lub potocznymi nazwami, co potrafi zmylić nawet bardziej zaawansowanych uczniów – dlatego zawsze warto wracać do chemicznego składu i źródeł, takich jak norma PN-EN ISO 1043 czy podstawy chemii polimerów. Poliolefinami są przede wszystkim polietylen (PE) i polipropylen (PP), cała reszta to już zupełnie inne bajki, jeśli chodzi o chemię i zastosowania. W praktyce, jeśli ktoś pyta o poliolefiny, to myślę: PE, PP i ewentualnie ich kopolimery – wszystko inne odpada. To ułatwia orientację w temacie, zwłaszcza przy projektowaniu czy doborze materiałów do konkretnych zastosowań branżowych.