Systematyczne czyszczenie formy rozpuszczalnikiem to jedno z podstawowych działań konserwacyjnych, które realnie przedłuża żywotność form wtryskowych i minimalizuje ryzyko powstawania nalotów czy osadów z częściowo rozłożonych resztek tworzywa. Moim zdaniem, bez regularnego stosowania odpowiednich środków chemicznych trudno utrzymać formę w dobrej kondycji – szczególnie przy pracy z tworzywami podatnymi na degradację termiczną. Rozpuszczalniki są tak dobierane, by skutecznie usuwały pozostałości polimerów, sadzy czy pigmentów, nie naruszając przy tym powierzchni formy. W praktyce przemysłowej stosuje się całą gamę rozpuszczalników – od izopropanolu, przez preparaty dedykowane do konkretnego rodzaju tworzywa, po bardziej specjalistyczne środki na bazie węglowodorów. Standardy branżowe, jak np. normy ISO dotyczące utrzymania form, wyraźnie podkreślają wagę regularnego czyszczenia właśnie rozpuszczalnikami. Z mojego doświadczenia wynika, że mycie formy samą wodą czy detergentem nie daje takich efektów – resztki tworzywa często są odporne na działanie środków nieorganicznych. Z kolei stosowanie rozpuszczalnika pozwala na gruntowne oczyszczenie nawet trudno dostępnych miejsc, gdzie mogą zalegać produkty rozkładu polimeru. Co ciekawe, niektórzy producenci zalecają nawet czyszczenie formy po każdej zmianie serii produkcyjnej – zwłaszcza gdy przetwarza się różne rodzaje tworzyw. Przestrzeganie tej procedury przekłada się nie tylko na jakość wyprasek, ale też na ograniczenie kosztownych przestojów spowodowanych awariami lub koniecznością naprawy formy.
Często pojawia się przekonanie, że do walki z osadami w formie wystarczą proste, nawet domowe metody, takie jak mycie detergentem czy smarowanie olejem. Niestety, takie podejście prowadzi raczej do utrwalenia problemu niż jego rozwiązania. Mycie formy detergentem – choć brzmi jak uniwersalne rozwiązanie – nie usuwa skutecznie resztek częściowo rozłożonego tworzywa, które wnikają w mikropory i zagłębienia powierzchni roboczych formy. Detergenty radzą sobie głównie z zabrudzeniami organicznymi i tłuszczem, ale nie rozpuszczają związków polimerowych, zwłaszcza tych poddanych działaniu wysokiej temperatury. Z kolei piaskowanie formy (czyszczenie piaskiem) wydaje się metodą radykalną, jednak w praktyce powoduje mikrouszkodzenia i ścieranie powierzchni formy, przez co później na formie osad gromadzi się jeszcze szybciej. Ta metoda bywa używana do bardzo zniszczonych form, ale branżowe normy konserwacji zdecydowanie jej nie zalecają do rutynowego czyszczenia. Smarowanie formy olejem, choć bywa stosowane w celu zabezpieczenia przed korozją podczas dłuższego magazynowania, nie ma nic wspólnego z usuwaniem osadów – wręcz przeciwnie, tłuszcz może przyczynić się do powstawania nowych nalotów poprzez wiązanie drobin zanieczyszczeń. W branży formierskiej stosuje się wyraźnie środki dedykowane do czyszczenia chemicznego, czyli rozpuszczalniki, które są w stanie rozłożyć i usunąć nawet trudne do zmycia resztki. Warto pamiętać, że stosowanie nieodpowiednich metod może prowadzić do szybszego zużycia formy, spadku jakości produkcji i zupełnie niepotrzebnych kosztów serwisowych. Z mojego punktu widzenia najlepszym rozwiązaniem pozostaje więc regularne, dobrze przemyślane czyszczenie formy z użyciem sprawdzonych rozpuszczalników, zgodnie z zaleceniami producenta formy i standardami branżowymi.