Termoplastyczne to właśnie ta grupa tworzyw sztucznych, która nadaje się do wielokrotnego przetwórstwa, na przykład w procesie wtrysku. Dzieje się tak dlatego, że termoplasty pod wpływem podgrzania stają się plastyczne, a po wystygnięciu twardnieją, zachowując ten proces odwracalny. To bardzo praktyczne rozwiązanie – można taki materiał rozdrabniać, przetapiać i formować praktycznie bez większych strat właściwości mechanicznych czy chemicznych, jeśli tylko nie zostanie przegrzany. Przemysł motoryzacyjny, producentów opakowań czy AGD, bardzo często wykorzystuje właśnie regranulat z termoplastów. Z mojego doświadczenia wynika, że dla recyklingu i ochrony środowiska to jest po prostu „must-have” – bo pozwala zamknąć obieg materiałów i ograniczyć ilość odpadów. Standardy branżowe, np. PN-EN ISO 1043, podkreślają możliwość ponownego przetwórstwa takich materiałów właśnie w technologii wtryskiwania. Przykłady? Polipropylen (PP), polietylen (PE), polistyren (PS) czy ABS – wszystkie te tworzywa są szeroko wykorzystywane w recyklingu i wtórnym przetwórstwie. W codziennej praktyce, jeśli widzę odpady z termoplastów, to wiem, że nie trzeba się ich pozbywać – można je spokojnie przerobić na nowe wyroby. To oszczędność pieniędzy i zasobów, a jednocześnie zgodność z zasadami gospodarki o obiegu zamkniętym.
Wielu osobom wydaje się, że praktycznie każde tworzywo sztuczne można przetwarzać ponownie, bo przecież „plastik to plastik”. Jednak sytuacja jest bardziej złożona i wynika z ich budowy chemicznej oraz sposobu sieciowania. Fotoutwardzalne, termoutwardzalne i chemoutwardzalne tworzywa, mimo że mają swoje zalety w wytrzymałości czy odporności na temperaturę, nie mogą być przetwarzane powtórnie w technologii wtrysku. Po utwardzeniu tworzą one trwałą, trójwymiarową sieć (tzw. sieciowanie chemiczne), która nie ulega ponownemu uplastycznieniu pod wpływem ciepła. To właśnie odróżnia je od termoplastów. Często spotykam się z błędnym przekonaniem, że skoro np. żywice epoksydowe czy laminaty są z plastiku, to można je ponownie stopić i przetworzyć – niestety, to nie działa w ten sposób. W branżowych normach, takich jak PN-EN ISO 472, jasno rozróżnia się termoplasty i duroplasty (czyli właśnie termoutwardzalne oraz chemoutwardzalne). Praktyka pokazuje, że odpady z tych ostatnich zwykle mogą być tylko rozdrabniane i używane np. jako wypełniacze, ale nie ma mowy o ponownym wtrysku czy dowolnym kształtowaniu. Jeśli chodzi o materiały fotoutwardzalne, to ich sieciowanie następuje pod wpływem promieniowania UV i rezultat jest taki sam – nie da się ich ponownie uplastycznić. Z mojego punktu widzenia to spory problem dla recyklingu, bo ogranicza możliwości ponownego użycia tych materiałów. Dobrym nawykiem jest więc dokładne rozróżnianie tych grup tworzyw, bo pomaga to uniknąć kosztownych pomyłek w procesie produkcji i recyklingu. Jeśli ktoś planuje wdrożenie zamkniętego obiegu materiałów, to tylko termoplasty dają realną szansę na prawdziwy recykling przez wtrysk.