To jest bardzo dobre rozróżnienie – automatyczne sterowanie wtryskarką pozwala nam na kontrolę samego procesu, parametrów czy stanu technicznego urządzenia, ale nie daje pełnej kontroli nad jakością wyrobu. W praktyce, nawet najbardziej zaawansowany system automatyki nie jest w stanie ocenić, czy wyprodukowany detal spełnia wszystkie normy jakościowe bez udziału dodatkowych urządzeń czy systemów kontroli wizyjnej albo ręcznych pomiarów. Sterowanie automatyczne zapewnia powtarzalność parametrów, takich jak ciśnienie, temperatura, czas trwania poszczególnych faz procesu – i to jest super istotne. Ale finalnie, czy detal jest wolny od wad, czy nie pojawiły się mikropęknięcia, czy kolor jest zgodny z wymaganiami – tego sama maszyna nie 'widzi'. Moim zdaniem, właśnie tutaj najczęściej spotyka się błędne założenia – że automatyka 'załatwia' wszystko. W rzeczywistości, w branży przetwórstwa tworzyw sztucznych stosuje się dodatkowe systemy kontroli jakości, jak np. skanery wizyjne, testery wytrzymałości czy systemy SPC (Statistical Process Control), które analizują próbki. Także, nawet jeśli wszystko jest pięknie ustawione, to kontrola jakości pozostaje osobnym etapem. Zresztą, zgodnie z normami ISO 9001, rozdziela się kontrolę procesu od kontroli produktu końcowego. Dobrym zwyczajem jest też prowadzenie regularnych audytów jakościowych niezależnie od systemu sterowania.
Wtryskarki z automatycznym sterowaniem są dziś naprawdę zaawansowane – można nimi zarządzać zdalnie, monitorować w czasie rzeczywistym większość parametrów, a także prowadzić diagnostykę stanu technicznego urządzenia. Współczesne systemy są wyposażone w szereg czujników, które mierzą temperatury, ciśnienia czy nawet zużycie energii, co pozwala nie tylko na bieżącą kontrolę procesu, ale też na szybką reakcję w przypadku awarii albo pogorszenia wydajności. Z mojego doświadczenia wynika, że sporo osób przecenia możliwości samego sterowania automatycznego jeśli chodzi o jakość wyrobu – bo to, że maszyna działa w parametrach, wcale nie daje gwarancji, że detal wyjdzie idealny. To jest częsty błąd myślowy: utożsamianie kontroli procesu z kontrolą jakości produktu końcowego. Automatyka pozwala nam ustawić, regulować i stabilizować parametry, a nawet archiwizować dane, ale żeby mieć pewność, że każda sztuka jest dobra, trzeba wdrożyć osobne systemy kontroli jakości, np. kamerę wizyjną, system pomiarowy, testy wytrzymałościowe. Co do możliwości nadzoru przez Internet – coraz więcej maszyn ma opcję IoT, platformy do zdalnej diagnostyki i sterowania, nawet alarmy lub raporty generowane na telefon. Stan techniczny? Jak najbardziej – nie tylko alarmy o awariach, ale też predykcyjną konserwację można wprowadzić, korzystając z danych z czujników. Czyli generalnie, automatyka pozwala na wiele rzeczy, ale nie zastąpi w pełni weryfikacji jakości wyrobu. Właśnie dlatego w każdej dobrej firmie produkcyjnej kontrola jakości to oddzielny dział lub system nadzoru, zgodny ze standardami ISO czy wymaganiami klienta.