Doły kontrolne o wymiarach 1 m × 0,5 m i głębokości minimum 0,5 m to klasyczny sposób na sprawdzenie obecności szkodników żerujących w glebie, szczególnie tych uszkadzających korzenie drzew i krzewów. Takie szkodniki, jak pędraki chrabąszczy czy opuchlaki, przez większość życia znajdują się pod ziemią i niszczą system korzeniowy roślin, co bywa trudne do zauważenia na pierwszy rzut oka. W praktyce leśnej oraz w gospodarstwach sadowniczych standardem jest właśnie kopanie takich dołów, bo tylko w ten sposób można ocenić realne zagrożenie dla uprawy. Często w literaturze fachowej i instrukcjach ochrony roślin zaleca się właśnie kontrolę w ten sposób. Moim zdaniem, jeśli ktoś chce naprawdę dobrze prowadzić monitoring szkodników podziemnych, to bez tych dołów ani rusz – szczególnie przy zakładaniu nowych upraw. Co ciekawe, taka kontrola pozwala też lepiej zaplanować ewentualne zabiegi chemiczne, bo wiadomo, czy problem jest poważny czy jeszcze nie. Doły nie sprawdzą się natomiast przy innych częściach roślin, bo szkodniki liści, igieł czy pączków żerują zazwyczaj nad ziemią, gdzie łatwiej je zauważyć bez kopania.
Często zdarza się, że uczniowie czy nawet praktycy mylą metody kontroli szkodników różnych części roślin, zakładając, że doły kontrolne mogą dać odpowiedź na temat obecności szkodników liści, igieł czy pączków. W rzeczywistości jednak te doły projektuje się wyłącznie do kontroli podziemnej części roślin, czyli korzeni. Szkodniki liści, takie jak np. mszyce czy gąsienice, łatwo zauważyć na powierzchni, bo żerują one właśnie na liściach i nie chowają się w glebie. Podobnie jest z igłami – szkodniki igieł, takie jak ochojniki czy boreczniki, są widoczne gołym okiem bez konieczności wykopywania gleby. Pączki natomiast atakują m.in. zwójki czy mszyce, które także żerują na powierzchni rośliny, a nie pod ziemią. Błędne wyobrażenie wynika często z braku znajomości biologii tych organizmów. Kopanie dołów to metoda typowo stosowana przy zagrożeniu ze strony szkodników glebowych, które uszkadzają system korzeniowy – jak pędraki, drutowce czy opuchlaki. Jeżeli ktoś liczy na to, że dołami kontrolnymi wykryje szkodniki liści lub igieł, to moim zdaniem marnuje czas i pracę, bo tak naprawdę nie uzyska żadnych przydatnych informacji. Dobre praktyki ochrony roślin jasno rozróżniają, że każda grupa szkodników wymaga własnych, dedykowanych metod monitoringu. Można więc powiedzieć, że prawidłowa identyfikacja zagrożenia zaczyna się od poznania, gdzie żeruje dany szkodnik i dostosowania techniki monitoringu do jego specyfiki.