100 metrów – to właśnie ta odległość jest kluczowa, jeśli chodzi o rozniecanie ognia w pobliżu lasów, terenów śródleśnych, łąk, torfowisk czy wrzosowisk. Wynika to z bardzo rygorystycznych przepisów pożarowych, które w Polsce są jasno określone i mają na celu ograniczenie ryzyka pożaru w środowiskach naturalnych. Z moich obserwacji wynika, że te przepisy faktycznie ratują lasy przed przypadkowymi zaprószeniami ognia, szczególnie podczas wysuszenia ściółki albo w okresie letnim. Praktyka pokazuje, że wystarczy iskra, by doszło do pożaru, którego skutki mogą być ogromne – nie tylko ekologicznie, ale też gospodarczo. 100 metrów to dystans, który daje realną szansę na opanowanie ewentualnego ogniska zanim ogień dotrze do łatwopalnych materiałów, np. suchych liści czy igliwia. Warto pamiętać, że nawet pozostawienie niedopałka papierosa bliżej lasu, niż przewiduje prawo, jest wykroczeniem z poważnymi konsekwencjami. W różnych kursach BHP i szkoleniach leśników zawsze podkreśla się, że zachowanie tej odległości to nie tylko wymóg formalny – to po prostu zdrowy rozsądek. W praktyce lepiej nawet trochę zwiększyć ten dystans, bo warunki pogodowe, np. suchy wiatr, mogą sprawić, że ogień przeniesie się szybciej, niż nam się wydaje. W sumie, jeśli myślimy o bezpieczeństwie swoim i przyrody, te 100 metrów nie wydaje się przesadą, a raczej absolutnym minimum.
Wielu osobom wydaje się, że 10 lub 20 metrów to wystarczająca odległość od lasu czy wrzosowiska, by bezpiecznie rozpalić ognisko – to częsty błąd, szczególnie u osób, które nie mają na co dzień styczności z gospodarką leśną czy nie znają szczegółów przepisów przeciwpożarowych. W praktyce jednak takie odległości są zdecydowanie zbyt małe, żeby zapewnić realne bezpieczeństwo. Wystarczy lekki podmuch wiatru, by iskry z ognia przeniosły się na suchą ściółkę leśną czy trawy, które bardzo łatwo zajmują się ogniem. Przepisy rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji bardzo precyzyjnie określają, że minimalna odległość to aż 100 metrów – i to nie jest przypadkowa liczba, tylko efekt wieloletnich analiz zagrożeń pożarowych. Część osób wskazuje nawet wartości powyżej 100 metrów, jak 200 metrów, ale to już nie jest zapisane w przepisach i mijałoby się z praktyczną wykonalnością, np. przy organizacji różnych wydarzeń plenerowych. Mylenie odpowiedzi często wynika z przekonania, że jak nie widać lasu na horyzoncie, to jest bezpiecznie, albo z myślenia życzeniowego, że wystarczy oddalić się lekko poza ścianę drzew. Tymczasem rzeczywiste zagrożenie pożarowe wynika nie tylko z samej obecności drzew, ale też z obecności łatwopalnych materiałów – ściółki, uschniętych traw, torfu. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet małe ognisko rozpalone zbyt blisko lasu potrafi w kilka minut wymknąć się spod kontroli. Warto więc od razu zapamiętać: minimum 100 metrów od lasu, wrzosowiska, łąki czy torfowiska – to nie tylko wymóg prawa, ale i zdrowy rozsądek, bo skutki pożaru lasu są często nieodwracalne, a konsekwencje prawne bardzo poważne.