To jest właśnie mygłowanie, czyli jedna z podstawowych czynności w gospodarce leśnej, szczególnie na składach drewna. Mygłowanie polega na układaniu ściętych kłód drewna w stosy, tzw. mygi, co ułatwia późniejszą manipulację, załadunek i transport. W praktyce wygląda to tak, że operatorzy maszyn leśnych, najczęściej skidderów lub ładowarek, starannie układają drewno, dbając o to, by stos był stabilny i żeby drewno nie ulegało uszkodzeniom – to trochę taki logistyczny porządek w lesie. Dobre mygłowanie skraca potem czas pracy przy załadunku i zmniejsza ryzyko wypadków. Branżowe standardy, na przykład instrukcje Lasów Państwowych, jasno określają jak prawidłowo wykonać ten proces, żeby drewno nie blokowało przejazdu, a stosy były bezpieczne. Moim zdaniem to trochę niedoceniana czynność, bo wielu ludzi myśli, że wystarczy zepchnąć drewno na kupę, a tu jest sporo niuansów – trzeba wiedzieć jak ułożyć mygę, żeby nie przewróciła się pod ciężarem maszyny czy śniegu, no i żeby drewno nie leżało zbyt długo na ziemi, bo wtedy zaczyna się psuć od spodu. Dobre mygłowanie ma realny wpływ na efektywność całego łańcucha dostaw drewna z lasu.
Wielu osobom procesy związane z gospodarką leśną mogą wydawać się bardzo podobne, jednak każda z wymienionych czynności ma swoje precyzyjne znaczenie i odpowiednie miejsce w technologii prac leśnych. Często spotykanym błędem jest mylenie podwozu z manipulacją czy właśnie mygłowaniem. Podwóz dotyczy transportu drewna z miejsca zrębu do punktu składowania lub dalszego załadunku i polega głównie na przewożeniu drewna, a nie na jego układaniu. Manipulacja natomiast obejmuje różnego rodzaju czynności związane z przygotowaniem drewna do dalszego użytku – od okrzesywania, przez sortowanie, aż po cięcie na odpowiednie długości – ale nie jest to równoznaczne z tworzeniem stosów, czyli myg. Bindugowanie to jeszcze inna czynność, czyli czasowe łączenie kilku kłód w wiązki ułatwiające transport, stosowane głównie przy spławianiu drewna wodą lub załadunku na specjalne środki transportowe. Typowym błędem jest również traktowanie wszystkich czynności prowadzonych mechanicznie na składzie drewna jako manipulacji, podczas gdy mygłowanie ma bardzo precyzyjną definicję i konkretne miejsce w procesie logistycznym. Moim zdaniem, z doświadczenia, największą trudność sprawia rozróżnienie etapu przewożenia od etapu układania – a to właśnie ta precyzja w nazewnictwie i działaniach odróżnia profesjonalistę od laika. Brak znajomości tych niuansów prowadzi do nieporozumień na placu składowym, a nawet do niebezpiecznych sytuacji, gdy drewno układane jest niewłaściwie. Warto więc pamiętać, że w praktyce leśnej każdy etap ma swoje miejsce i nie da się ich swobodnie zamieniać bez konsekwencji.