To jest właśnie klasyczny przykład pożaru całkowitego lasu. Takie pożary są jednymi z najbardziej niebezpiecznych i trudnych do opanowania, bo obejmują jednocześnie pokrywę gleby, podszyt, pnie, konary, a nawet korony drzew. W praktyce oznacza to, że ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko, bo ma mnóstwo paliwa: zarówno suche liście, gałęzie, jak i żywą materię drzewną. Właśnie dlatego, według polskich standardów strażackich i leśnych, takie pożary są określane jako najbardziej złożone – wymagają zaangażowania dużych sił i środków, często łącznie z użyciem samolotów czy śmigłowców gaśniczych. Moim zdaniem, warto zawsze pamiętać, że taki pożar praktycznie niszczy całe siedlisko leśne, co stanowi ogromną stratę ekologiczną i gospodarczą. W podręcznikach do ochrony przeciwpożarowej lasów podkreśla się, że w przypadku pożaru całkowitego niemożliwe jest kontrolowanie ognia tylko z ziemi – trzeba stosować bardziej złożone metody, jak przeciwwypalanie czy budowa pasów przeciwpożarowych. Na zdjęciu wyraźnie widać płonące korony drzew, silny ogień na całej wysokości, co jednoznacznie wskazuje na pożar całkowity. W praktyce, jeśli ogień jest widoczny zarówno w podszycie, jak i w koronach, nie mamy wątpliwości, że mamy do czynienia z najcięższą możliwą kategorią pożaru leśnego.
Odpowiedzi dotyczące pożaru podpowierzchniowego, pokrywy gleby czy wierzchołkowego często wynikają z mylnego postrzegania, jak ogień rozprzestrzenia się w kompleksie leśnym. Pożar podpowierzchniowy dotyczy głównie warstw organicznych gleby, takich jak torf lub ściółka – ogień tli się wtedy pod powierzchnią, praktycznie niewidoczny na większych fragmentach drzew czy krzewów. Z kolei pożar pokrywy gleby obejmuje tylko płytką warstwę liści, igliwia, martwego drewna i niskiej roślinności – nie obejmuje on wyższych partii roślin ani tym bardziej koron drzew. Taki ogień jest stosunkowo łatwy do opanowania, bo porusza się wolniej i nie przenosi się na wyższe partie. Jest to typowy błąd, że widząc ogień na ziemi, od razu zakładamy, że to ten typ pożaru – podczas gdy przy pożarze całkowitym płoną wszystkie warstwy. Pożar wierzchołkowy natomiast, choć obejmuje korony drzew, bardzo rzadko rozprzestrzenia się na podszyt i ściółkę z taką intensywnością, jak w przypadku całkowitego pożaru lasu. Problemem jest też to, że niektórzy utożsamiają płonące korony z pożarem wierzchołkowym, nie dostrzegając, że w przypadku całkowitego ogień zajmuje całą strukturę lasu: od podłoża po korony. Doświadczony leśnik czy strażak wie, że tylko pożar całkowity oznacza zagrożenie dla całego ekosystemu leśnego, wymagając natychmiastowej, wielopoziomowej reakcji. Z mojego doświadczenia, takie nieporozumienia wynikają głównie z uproszczonych schematów uczonych na wstępnym etapie edukacji. Warto więc przyjąć zasadę: jeśli widzimy ogień zarówno w ściółce, podszycie, na pniach i w koronach – mamy do czynienia z pożarem całkowitym. Pozostałe przypadki to znacznie łagodniejsze formy, nieobejmujące całej struktury leśnej. W analizie pożarów leśnych według norm przeciwpożarowych zawsze kluczowe jest rozpoznanie zasięgu ognia i jego pionowej struktury – i tu właśnie pożar całkowity jest najbardziej charakterystyczny.