Opieranie pilarki o strzałę lub na udzie to naprawdę jedna z podstawowych zasad bezpiecznego i efektywnego okrzesywania. Chodzi o to, żeby zapewnić sobie maksymalną kontrolę nad maszyną i ograniczyć jej niekontrolowane ruchy, które mogą prowadzić do odbicia czy nawet groźnych wypadków. Kiedy pilarka opiera się o pień (czyli strzałę), trzyma się ją stabilnie i ciężar rozkłada się równomiernie – ręce wtedy nie są tak szybko zmęczone, a cięcie jest dużo bardziej precyzyjne. W praktyce, szczególnie podczas pracy na zrębie czy w szkółkach leśnych, widać od razu, kto stosuje tę technikę: tacy operatorzy pracują szybciej, mniej się męczą i rzadziej popełniają błędy. Tak zalecają zarówno instruktorzy BHP, jak i podręczniki branżowe, np. wytyczne Lasów Państwowych czy kursów dla pilarzy. Takie prowadzenie pilarki poprawia zarówno bezpieczeństwo, jak i jakość pracy, bo minimalizuje ryzyko przypadkowego kontaktu z końcówką prowadnicy, co niestety często kończy się odbiciem. No i ten sposób pozwala lepiej kontrolować głębokość cięcia. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli ktoś uczy się od początku takiego „opierania”, to potem nie wyobraża sobie pracy inaczej – no i o to chodzi, bo bezpieczeństwo jest zawsze najważniejsze.
Okrzesywanie wydaje się czasem proste, ale właśnie w drobnych błędach technicznych tkwią najpoważniejsze zagrożenia. Stawanie okrakiem nad pniem brzmi może wygodnie, lecz w praktyce to prosta droga do wypadku. Wystarczy, że pilarka odbije, gałąź się złamie lub pień przesunie – operator traci równowagę, a nogi są w bezpośrednim zasięgu łańcucha. To nie tylko niepraktyczne, ale i sprzeczne z podstawowymi zasadami bezpieczeństwa pracy z pilarką. Podobnie chodzenie podczas cięcia – to bardzo poważny błąd. Osoba, która porusza się z uruchomioną pilarką, traci kontrolę nad pozycją całego ciała, a cięcie przestaje być precyzyjne. Do tego łatwo się potknąć albo zahaczyć o gałąź, przez co można nawet przewrócić się z ciągle kręcącym się łańcuchem. To typowy przykład lekceważenia stabilizacji stanowiska pracy, a przecież każda instrukcja BHP jasno mówi, że cięcie wykonujemy zawsze na stojąco, z dwiema nogami stabilnie na ziemi. Co do odcinania gałęzi końcówką prowadnicy – to wręcz podręcznikowa sytuacja prowadząca do odbicia, które jest jedną z głównych przyczyn poważnych urazów w pracy z pilarką. Końcówki prowadnicy używa się tylko w wyjątkowych przypadkach, gdy nie ma innego wyjścia, i zawsze z ogromną ostrożnością. W codziennej praktyce leśnej czy ogrodniczej takie techniki są zabronione, a ich stosowanie najczęściej wynika z niedostatecznego przeszkolenia albo zbytniego pośpiechu. Moim zdaniem, największy problem to właśnie przekonanie, że można sobie „ułatwić” zadanie, nie myśląc o konsekwencjach. Tymczasem każda z tych błędnych metod przeczy zarówno branżowym standardom, jak i zdrowemu rozsądkowi. Profesjonalna praca pilarką wymaga skupienia na detalach, a ignorowanie tych zasad to najprostsza droga do urazów i strat materiałowych.