Dobrze, że zwróciłeś uwagę na właściwą odległość – 5 metrów to nie jest przypadkowa liczba. Wynika to przede wszystkim z przepisów BHP oraz wieloletnich doświadczeń ludzi pracujących w leśnictwie. Gdy tylko drwal rozpoczyna obalanie drzewa, obowiązkiem jest niezwłoczne oddalenie się na co najmniej 5 metrów, najlepiej wyznaczoną wcześniej ścieżką oddalania. Moim zdaniem to absolutne minimum – bo prawda jest taka, że przy ścinaniu nigdy nie masz 100% pewności, czy pień nie odbije, nie przewróci się w inną stronę albo nie oderwie się jakaś gruba gałąź. Dobry drwal zawsze planuje wcześniej ucieczkę i ocenia teren, żeby mieć pewność, że faktycznie może się bezpiecznie oddalić. Przepisy (m.in. Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dn. 28 czerwca 2002 r.) jasno określają tę odległość – i nie jest to bez powodu. W praktyce, taka odległość często ratuje życie, szczególnie kiedy drzewo skręci na pniaku, uderzy o inne albo kiedy korona się rozsypie. Z mojego doświadczenia – nawet większy dystans nie zaszkodzi. Często początkujący bagatelizują te 5 metrów, myśląc, że wystarczy metr czy dwa, ale to właśnie wtedy zdarzają się najgorsze wypadki. Pamiętaj: bezpieczeństwo najważniejsze, a te 5 metrów to jakby Twój bufor bezpieczeństwa.
W praktyce leśnej i w branżowych standardach bezpieczeństwa nie ma miejsca na kompromisy, jeśli chodzi o minimalny dystans przy rozpoczęciu upadku drzewa. Wskazanie mniejszej odległości niż 5 metrów to typowy błąd wynikający często z niedoceniania skali zagrożenia. Wiele osób zakłada, że skoro drzewo upada „przewidywalnie”, wystarczy odsunąć się metr czy dwa. W rzeczywistości jednak każdy, kto kiedykolwiek ścinał większe drzewa, wie, że ich upadek może być nieprzewidywalny – czasem pień pęka, obraca się, odłamuje gałąź, albo drzewo uderza w inne i zaczyna się zsuwać lub odbijać na boki. Odległości 1, 3 czy nawet 4 metry wydają się bliskie, ale realnie nie dają gwarancji bezpieczeństwa. Zdarza się, że podczas upadku odłamki kory czy fragmenty gałęzi odlatują na kilka metrów, a sama masa drzewa może spowodować gwałtowne ruchy pnia na ziemi jeszcze po przewróceniu. Przepisy BHP są tutaj bardzo jednoznaczne – minimum 5 metrów to dystans, przy którym można realnie mówić o minimalizowaniu ryzyka dla zdrowia i życia pracownika. Moim zdaniem zbyt częste poleganie na intuicji prowadzi do lekceważenia tych zasad. To, że komuś przez lata „nic się nie stało” przy mniejszych dystansach, nie jest argumentem – statystyki wypadków w leśnictwie są bezlitosne. Bezpieczna ścieżka oddalania, odpowiedni dystans i świadomość zagrożeń to absolutna podstawa pracy przy ścince. Ktoś, kto wybiera mniejsze odległości, najczęściej nie ma doświadczenia albo nie zdaje sobie sprawy z dynamiki upadku dużego drzewa. Warto to sobie dobrze przemyśleć zanim weźmie się piłę do ręki.