Harwester to zdecydowanie najbezpieczniejsze i najnowocześniejsze narzędzie do pozyskiwania drewna pohuraganowego. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak bardzo taka maszyna ogranicza bezpośredni kontakt człowieka z niebezpiecznym drzewostanem powalonym przez wiatr. Praca w kabinie chroni operatora przed uderzeniem spadających konarów, napiętymi gałęziami czy nagłym przewracaniem się drzewa. Z mojego doświadczenia wynika, że w praktyce użycie harwestera pozwala wykonać nawet bardzo skomplikowane operacje cięcia i przerzynania w sposób kontrolowany, a cały proces jest dużo bardziej przewidywalny niż praca pilarką. W branży leśnej to już taki trochę złoty standard – wszędzie tam, gdzie teren czy warunki pozwalają na wjazd maszyny, harwester jest wybierany przede wszystkim z uwagi na bezpieczeństwo i efektywność. Zresztą coraz więcej nadleśnictw i dużych firm leśnych wręcz wymaga, żeby przy tego typu trudnych pracach korzystać właśnie z harwesterów. Pozostałe narzędzia, choć czasem przydatne, nie zapewniają takiego poziomu ograniczenia ryzyka, bo zawsze istnieje ryzyko bezpośredniego kontaktu z nieprzewidywalnie napiętym drewnem pohuraganowym. Moim zdaniem, jeśli ktoś myśli poważnie o bezpieczeństwie – harwester to podstawa.
Wiele osób sądzi, że wciągarka linowa, ściągacz linowy czy nawet tyczka kierunkowa wystarczą, by zapewnić bezpieczeństwo przy pracy z drewnem pohuraganowym. Przyznam, że takie podejście jest mocno rozpowszechnione zwłaszcza w mniejszych zakładach czy u starszych operatorów, ale niestety nie jest to zgodne z najnowszymi standardami BHP i praktyką leśną. Wciągarki linowe oraz ściągacze linowe rzeczywiście bywają przydatne przy przemieszczaniu lub podciąganiu pojedynczych kłód albo usuwaniu zakleszczonych drzew, ale nie eliminują one zagrożenia, jakie niesie kontakt człowieka z niestabilnym materiałem. Operator nadal musi przebywać w bezpośrednim sąsiedztwie drewna, które bywa pod ogromnym naprężeniem – wystarczy impuls, żeby doszło do wystrzału gałęzi czy przewrotu drzewa. Tyczka kierunkowa jest co prawda pomocna np. przy przewracaniu pojedynczych, stojących drzew, ale zupełnie nie sprawdzi się w sytuacji masowych wywałów czy poplątanych gniazd powalonych drzew, jakie są typowe po huraganie. No i, co najważniejsze, żadna z tych metod nie chroni operatora w takim stopniu jak praca z kabiny harwestera. Nowoczesne standardy leśne (np. zalecenia IUFRO, wytyczne Lasów Państwowych) jasno wskazują, że tam, gdzie jest to możliwe, należy maksymalnie ograniczać obecność ludzi na powierzchni roboczej – a to realizuje właśnie harwester. Wybieranie narzędzi ręcznych czy linowych w takich sytuacjach wynika najczęściej z przyzwyczajeń lub błędnego poczucia kontroli, jednak w praktyce zwiększa to tylko ryzyko poważnego wypadku.