To podejście, żeby włączać osobę z chorobą Alzheimera w życie rodzinne i ćwiczyć z nią te umiejętności, które jeszcze pozostały, jest uznawane za jedną z najskuteczniejszych metod wspierania zarówno chorego, jak i jego najbliższych. W praktyce chodzi o to, by nie wykluczać podopiecznego – nawet jeśli coraz więcej rzeczy sprawia mu trudność. Dzięki temu, że rodzina wciąga chorego do codziennych zajęć, takich jak wspólne przygotowanie posiłków, rozmowy czy choćby proste obowiązki, można znacznie spowolnić postęp choroby i poprawić samopoczucie psychiczne. Takie działania są zgodne z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Alzheimerowskiego czy WHO. Praktyka pokazuje, że osoby aktywizowane, którym daje się szansę ćwiczyć pamięć i sprawność, dłużej zachowują samodzielność i lepiej radzą sobie ze stresem związanym z chorobą. Z mojego doświadczenia wynika, że warto próbować nawet bardzo prostych ćwiczeń – na przykład układania prostych układanek czy krzyżówek, wspólnego śpiewania, oglądania rodzinnych zdjęć. To nie tylko wsparcie dla poznawczych funkcji, ale też dla poczucia bycia potrzebnym, co jest bezcenne w tej chorobie. Naprawdę nie chodzi o wielkie rzeczy, tylko o codzienny kontakt i podtrzymanie aktywności na takim poziomie, na jakim się jeszcze da. Takie podejście sprawia, że chory czuje się mniej zagubiony, a rodzina lepiej znosi obciążenia psychiczne opieki.
Wiele osób sądzi, że skoro podopieczny z chorobą Alzheimera coraz słabiej radzi sobie z samoopieką, to najlepiej ograniczyć mu samodzielność, a nawet odsunąć od codziennych obowiązków czy relacji rodzinnych. Takie podejście może się wydawać logiczne z punktu widzenia bezpieczeństwa, ale w rzeczywistości prowadzi do przyspieszenia utraty sprawności i pogłębiania izolacji społecznej. Odsuwanie chorego od codziennych czynności czy wręcz unikanie kontaktu skutkuje tym, że szybciej traci on resztki swoich umiejętności, a do tego pogarsza się jego nastrój i może pojawić się depresja. Z kolei poleganie głównie na farmakologicznym uspokajaniu może wywołać powikłania, na przykład zaburzenia równowagi czy senność, co jeszcze bardziej zwiększa ryzyko upadków i problemów zdrowotnych. Stereotypowe myślenie, że najważniejsze jest tylko bezpieczeństwo fizyczne, prowadzi do nadmiernej opiekuńczości, a przez to – do utraty poczucia niezależności i sensu życia przez chorego. Także pozornie dobre rozwiązanie, jak ciągły dyskretny dozór i ograniczanie samodzielności, może być krzywdzące, bo nie pozostawia przestrzeni na zachowanie godności osoby starszej i resztek decyzyjności. Zalecenia branżowe, na przykład Polskiego Towarzystwa Alzheimerowskiego czy licznych poradników geriatrycznych, kładą nacisk na aktywizację osoby z otępieniem, integrację z rodziną oraz wspieranie jej w codziennych czynnościach, a nie na bierną ochronę. Tak naprawdę najgorszą strategią jest odmawiać choremu roli w życiu rodzinnym – to prowadzi do szybkiego pogorszenia stanu psychicznego i fizycznego. Ważne, żeby podejście do opieki było oparte na szacunku, cierpliwości i wspieraniu potencjału, a nie na samych ograniczeniach.