Bardzo dobrze, właśnie o to chodzi! Prawo do pracy socjalnej i poradnictwa, określone w ustawie o pomocy społecznej, przysługuje każdemu, niezależnie od sytuacji dochodowej. To trochę jak z dostępem do lekarza rodzinnego – nie musisz spełniać jakichś dodatkowych kryteriów, żeby skorzystać z podstawowej konsultacji. Praca socjalna polega na wsparciu ludzi w rozwiązywaniu codziennych problemów życiowych, a poradnictwo – na udzielaniu specjalistycznych informacji czy wskazówek, np. prawnych czy psychologicznych. W praktyce wygląda to tak, że jeśli ktoś ma trudności, ale nie spełnia kryterium dochodowego (albo zwyczajnie chce się skonsultować), zawsze może zgłosić się po taką pomoc. To duża zaleta naszego systemu – nie zostawia ludzi samych tylko dlatego, że zarabiają trochę więcej. Co więcej, to wpisuje się w ogólnoeuropejskie podejście, że interwencja społeczna to nie tylko kasa, ale też wsparcie mentalne i informacyjne. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób korzysta właśnie z tych form, zanim pojawi się u nich realna potrzeba finansowa. Warto też wiedzieć, że ta otwartość na wszystkich użytkowników to standard branżowy – chodzi o to, żeby nie zamykać drzwi ludziom, którzy jeszcze nie mają poważnego kryzysu, tylko potrzebują rozmowy czy doradztwa, zanim sprawy się pogorszą.
Wiele osób myli świadczenia uzależnione od kryterium dochodowego z tymi, które są dostępne dla każdego, i to jest bardzo częsty błąd, zwłaszcza wśród osób zaczynających przygodę z systemem pomocy społecznej. Przykładowo, zasiłek okresowy czy stały – mimo że są dość popularne i sporo się o nich mówi – są przyznawane wyłącznie wtedy, gdy osoba lub rodzina spełnia określone normy dochodowe. Wynika to z założeń ustawowych, gdzie ustawodawca jasno określił progi, poniżej których przyznaje się wsparcie finansowe. Łatwo pomylić takie świadczenia z formami pomocy, które są „otwarte” dla wszystkich, jak praca socjalna czy poradnictwo. To właśnie one mają charakter uniwersalny – tu nie liczy się, ile kto zarabia, tylko czy potrzebuje wsparcia w rozwiązaniu problemów życiowych lub informacji prawnej, psychologicznej, rodzinnej i tak dalej. W praktyce oznacza to, że osoba z każdą pensją może przyjść do ośrodka pomocy społecznej po poradę albo spotkanie z pracownikiem socjalnym, ale żeby otrzymać zasiłek pieniężny, trzeba już spełnić wymogi dochodowe. Z mojego punktu widzenia to jedno z podstawowych, a zarazem kluczowych rozróżnień dla praktyków – bo od tego zależy, jaką pomoc można realnie zaoferować i komu. Typowym błędem myślowym jest założenie, że każda forma wsparcia z ośrodka pomocy społecznej to świadczenie pieniężne – a przecież duża część pracy opiera się na działaniach niematerialnych, które czasem są nawet bardziej skuteczne niż zasiłki. Branżowe dobre praktyki podkreślają, żeby nie zamykać się wyłącznie na kryteria dochodowe, szczególnie jeśli chodzi o wsparcie psychologiczne czy doradztwo, bo to często pomaga uniknąć poważniejszych problemów w przyszłości.