Podstawą uzyskania dofinansowania na likwidację barier architektonicznych przez osobę dorosłą z niepełnosprawnością jest orzeczenie o stopniu niepełnosprawności. Wynika to bezpośrednio z ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Instytucje zajmujące się przyznawaniem środków z PFRON lub MOPS/GOPS zawsze wymagają tego dokumentu, bo on oficjalnie potwierdza zarówno status, jak i zakres niepełnosprawności. W praktyce – nawet jeśli ktoś ma inne zaświadczenia, np. od lekarza czy z ZUS-u – bez orzeczenia nie da się załatwić formalności. Moim zdaniem to sensowne, bo orzeczenie jasno określa potrzeby, a przy okazji standaryzuje procesy i nie pozostawia miejsca na niejasności. Typowy przykład: ktoś z umiarkowaną niepełnosprawnością ruchową, poruszający się na wózku, może na podstawie orzeczenia wystąpić o dofinansowanie montażu windy lub przeróbek łazienki. Warto wiedzieć, że sam stopień niepełnosprawności (lekki, umiarkowany, znaczny) wpływa często na wysokość dofinansowania lub zakres możliwych działań. Dla urzędników to też jasny sygnał, że dana osoba kwalifikuje się do wsparcia. W branży uważa się, że trzymanie się tej zasady chroni zarówno osoby z niepełnosprawnościami, jak i system przed nadużyciami. Na marginesie dodam, że orzeczenie uzyskuje się w powiatowym lub miejskim zespole ds. orzekania o niepełnosprawności – to dość przejrzysty proces, choć czasem wymaga cierpliwości.
Wiele osób błędnie zakłada, że wystarczy mieć skierowanie lekarskie, czy nawet zaświadczenie potwierdzające konkretną niepełnosprawność, jak np. niewidomą, aby otrzymać dofinansowanie na usunięcie barier architektonicznych. To spore uproszczenie, które w praktyce prowadzi do wielu rozczarowań. Systemy wsparcia w Polsce, zwłaszcza te finansowane ze środków publicznych (PFRON, samorządy), działają na podstawie bardzo precyzyjnych kryteriów formalnych. Skierowanie lekarskie czy nawet zaświadczenie od specjalisty mogą być pomocne na innych etapach, np. przy diagnozowaniu czy leczeniu, ale absolutnie nie stanowią podstawy prawnej do uzyskania wsparcia przy adaptacji mieszkania czy budynku. Z kolei orzeczenie o zasiłku rehabilitacyjnym dotyczy zupełnie innych świadczeń – to dokument nie tyle określający niepełnosprawność, co uprawniający do konkretnej formy wsparcia finansowego w razie czasowej niezdolności do pracy. On nie potwierdza statusu osoby jako niepełnosprawnej na potrzeby rehabilitacji środowiskowej czy likwidacji barier. Często myli się również pojęcia – na przykład ktoś sądzi, że sam fakt bycia niewidomym (potwierdzony zaświadczeniem) automatycznie daje dostęp do procedur likwidacji barier. Jednak bez orzeczenia o stopniu niepełnosprawności nie można formalnie potwierdzić uprawnień – to ten dokument jest podstawą do kwalifikacji w programach zarówno lokalnych, jak i ogólnopolskich. Z mojego doświadczenia wynika, że to typowy błąd – nie czytać dokładnie wymagań formalnych i próbować załatwić sprawę na skróty. W branży rehabilitacyjnej i samorządowej od lat funkcjonuje nacisk na standaryzację i jednoznaczność – tylko orzeczenie (wydane przez zespół ds. orzekania) daje zielone światło do korzystania z takich przywilejów. Dokumenty poboczne, nawet jeśli wydają się równie ważne, w praktyce nie zastąpią orzeczenia o stopniu niepełnosprawności.