Uciski klatki piersiowej podczas resuscytacji krążeniowo-oddechowej u osoby dorosłej powinny być wykonywane z częstotliwością 100–120 na minutę i to jest standard opisany m.in. przez Europejską Radę Resuscytacji (ERC) oraz American Heart Association (AHA). W praktyce oznacza to, że uciski muszą być wykonywane energicznie, ale nie za szybko, bo wtedy jakość RKO może drastycznie spaść – serce i tak jest już zatrzymane, a zbyt szybkie uciski nie pozwalają klatce piersiowej prawidłowo się rozprężać, co zmniejsza przepływ krwi. Z mojego doświadczenia wynika, że tempo 100/min to świetny kompromis: łatwo je utrzymać np. nucąc w głowie piosenkę „Stayin’ Alive”, która właśnie mniej więcej tyle ma uderzeń na minutę. Warto pamiętać, żeby nie robić przerw dłuższych niż kilka sekund oraz pozwalać klatce piersiowej całkowicie wrócić do pozycji wyjściowej po każdym uciśnięciu – wtedy krew lepiej krąży. Utrzymanie prawidłowej częstotliwości ucisków wyraźnie podnosi szanse na przeżycie osoby poszkodowanej, co potwierdzają liczne badania. Moim zdaniem klucz to nie tylko znać teorię, ale po prostu ćwiczyć to tempo na fantomie, bo pod wpływem stresu bardzo łatwo można je przekroczyć lub wręcz zwolnić.
Wielu ludzi zastanawia się, jaka powinna być prawidłowa częstotliwość ucisków klatki piersiowej podczas resuscytacji krążeniowo-oddechowej, bo niestety wokół tego tematu narosło sporo mitów. Często spotykam się z przekonaniem, że im szybciej tym lepiej, więc niektórzy podają wartości typu 120 czy 140 uciśnięć na minutę – wydaje się, że wtedy serce ruszy szybciej, ale w praktyce to niestety nie działa. Przy zbyt dużej częstotliwości ucisków klatka piersiowa nie nadąża się rozprężać, przez co przepływ krwi przez serce i mózg jest mniej efektywny, a osoba ratująca szybciej się męczy i może zacząć nieprawidłowo wykonywać czynności ratunkowe. Z kolei zbyt wolne tempo – jak np. 80 ucisków na minutę – powoduje, że objętość krwi przepompowywanej przez serce jest niewystarczająca, bo nie nadążamy z podtrzymaniem minimalnego przepływu w ważnych narządach. W praktyce spotykałem ludzi, którzy myśleli, że spokojniejsze tempo jest lepsze, bo wtedy łatwiej kontrolować siłę ucisków albo wydaje się, że nie zrobi się krzywdy reanimowanemu, ale to błędna intuicja. Standardy ERC i AHA jasno mówią: 100–120 uciśnięć na minutę, bo właśnie ten zakres najlepiej zwiększa szanse na skuteczny powrót krążenia. Każde większe odchylenie od tego zakresu – czy to za wolno, czy za szybko – niestety pogarsza jakość RKO. Dlatego warto ćwiczyć to tempo, a podczas realnej akcji medycznej korzystać z metronomu (często dostępnego w defibrylatorach AED) lub po prostu nucić sobie znane piosenki o podobnym rytmie. Przypadkowe wartości poniżej lub powyżej 100/min zwyczajnie nie są zgodne z aktualnymi wytycznymi i mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.