Pomiar oddechu bez wiedzy osoby badanej to taka trochę klasyka praktyki pielęgniarskiej i opiekuńczej. Chodzi o to, żeby uniknąć sytuacji, w której podopieczna zacznie świadomie kontrolować swój oddech – wtedy wynik może być przekłamany, bo człowiek pod wpływem stresu albo po prostu świadomości obserwacji często oddycha szybciej, wolniej lub nieregularnie. Najlepiej jest obserwować ruchy klatki piersiowej przez pełną minutę, bo krótszy czas może dać błędny wynik (np. przez chwilowe zatrzymanie oddechu czy nieregularne oddechy). Takie postępowanie jest zgodne z wytycznymi Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego i ogólnie przyjętymi standardami w zawodzie – najpierw mierzysz tętno, a potem płynnie przechodzisz do liczenia oddechów, nie informując pacjenta o tym, żeby nie zmieniał swojego naturalnego rytmu. Z mojego doświadczenia – nawet najbardziej opanowane osoby zaczynają się spinać, jak dowiedzą się, że ktoś liczy ich oddechy. W praktyce, zwracam uwagę by patrzeć nie tylko na klatkę piersiową, ale czasem brzuch – szczególnie u osób starszych czy u dzieci, bo wtedy oddychanie przeponowe jest wyraźniejsze. Ale 60 sekund obserwacji klatki piersiowej to podstawa i pewniak na wiarygodny wynik.
To całkiem częsty błąd – wiele osób myśli, że wystarczy położyć dłoń na przeponie czy klatce piersiowej, policzyć przez 15 sekund i przemnożyć wynik razy cztery. Niestety, takie skracanie obserwacji jest obarczone dużym ryzykiem pomyłki, zwłaszcza jeśli oddech podopiecznej nie jest regularny. Poza tym, kontakt fizyczny – nawet delikatny – potrafi wywołać dyskomfort lub świadome kontrolowanie oddechu, a przez to wynik staje się mniej wiarygodny. Często spotykam się też z pomysłem, żeby informować osobę badaną o tym, co robimy, z myślą że 'szczerość to podstawa'. Jednak w tej sytuacji informowanie podopiecznej może prowadzić do niezamierzonych zmian rytmu oddechowego, bo ludzie zwykle od razu zaczynają się kontrolować albo nieświadomie przyśpieszają oddech. W przypadku obserwacji skrzydełek nosa – niby da się tak policzyć oddechy, ale jest to metoda bardzo zawodna i w praktyce stosowana tylko u niemowląt, gdzie ruchy nosa są wyraźniejsze niż klatki piersiowej. Dorosła osoba najczęściej oddycha klatką piersiową lub przeponowo i te ruchy są zdecydowanie łatwiej zauważalne. Jeśli chodzi o mierzenie oddechu po wysiłku, to można to zrobić w niektórych sytuacjach klinicznych, ale standardowo oddech mierzy się w spoczynku, żeby uzyskać bazowy, wiarygodny wynik. Niestety, takie błędy wynikają często z chęci uproszczenia sobie pracy lub braku zrozumienia, jak działa ludzki organizm pod wpływem obserwacji. Dobre praktyki zawodowe mówią jasno: 60 sekund, w spoczynku, bez informowania podopiecznego i obserwacja klatki piersiowej – to daje najpewniejszy pomiar, tak jak uczą na kursach i jak zalecają w podręcznikach pielęgniarstwa czy ratownictwa. Naprawdę warto się tego trzymać, bo fałszywe wyniki pomiarów mogą prowadzić do nieprawidłowych decyzji medycznych.