Właśnie tak – podczas długiego leżenia na boku największe ryzyko odleżyn dotyczy miejsc, gdzie kości są tuż pod skórą i praktycznie nie ma poduszki tłuszczowej ani mięśniowej, która by chroniła tkanki. W pozycji bocznej te obszary to właśnie małżowiny uszne, krętarze kości udowej (to takie wystające części bioder z boku) oraz kostki boczne. Każdy, kto miał praktykę przy pielęgnacji osób leżących, wie, jak te miejsca potrafią się czerwienić albo wręcz szybko tworzyć rany, jeśli się ich nie zabezpieczy. Moim zdaniem, często się niedocenia tego, jak łatwo o mikrourazy właśnie na małżowinach usznych, które przy ciągłym nacisku robią się bardzo wrażliwe. Standardy opieki długoterminowej zalecają stosowanie specjalnych podkładów, zmiany pozycji, a nawet kontrolę tych newralgicznych miejsc kilka razy dziennie. Warto też wiedzieć, że u osób niedożywionych, starszych albo z zaburzeniami czucia, te odleżyny powstają po prostu szybciej. W praktyce codziennej ochrona tych punktów to podstawa, bo zaniedbania kończą się przewlekłymi ranami i powikłaniami. Sam nieraz widziałem, jak dodatkowa miękka poduszka pod kostkę boczną robi różnicę. Uczulam na to podczas praktyk, bo to jest prawdziwa wiedza z pola walki, a nie tylko teoria z podręcznika.
Bardzo często spotykam się z nieporozumieniami na temat miejsc zagrożonych odleżynami u osób leżących na boku. Wynika to zwykle z niezrozumienia zasad biomechaniki i anatomii – wiele osób myśli, że każde miejsce stykające się z podłożem jest tak samo zagrożone, a to nie do końca prawda. Na przykład wymienienie kości krzyżowej, łokci, potylicy czy pięt jako miejsc narażonych w pozycji bocznej to spore uproszczenie. Praktyka i wytyczne jasno wskazują: w pozycji na boku ciężar ciała rozkłada się głównie na bocznych częściach – takich jak krętarze kości udowej, boczna powierzchnia kostek, a także małżowiny uszne. Z kolei kość krzyżowa i guz kulszowy są najbardziej narażone w pozycji leżącej na wznak lub siedzącej, a nie kiedy chory leży na boku. Potylica to typowy punkt ucisku u osób nieprzytomnych leżących na plecach, podobnie jak pięty. Nawet łokcie czy żuchwa – chociaż wydają się logiczne – tak naprawdę rzadko stykają się z podłożem w tej pozycji, chyba że pacjent leży bardzo nietypowo. Wiem z doświadczenia, że łatwo tu o błąd, bo trudno sobie wyobrazić rozkład nacisku bez praktycznego ćwiczenia. Typowym błędem jest też mylenie zgięć i wystających punktów kości; to właśnie te drugie są najbardziej narażone. Dlatego zawsze warto zapoznać się z wytycznymi, np. zaleceniami Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego czy WHO, które dokładnie to precyzują. Na koniec dodam jeszcze, że systematyczna kontrola tych miejsc i zapobieganie uciskowi to kluczowy element opieki – i nie warto go upraszczać do ogólnych założeń. Dobrze jest po prostu wyobrazić sobie, gdzie leży największy punkt ciężaru w danej pozycji i pod to układać zabezpieczenia.