Krew w stolcu to jeden z najważniejszych, wręcz podręcznikowych objawów towarzyszących nowotworowi jelita grubego. To nie jest tylko teoria – naprawdę w praktyce klinicznej każdy, kto zauważy u siebie domieszkę krwi, powinien potraktować to jako poważny sygnał ostrzegawczy. Moim zdaniem to jeden z tych objawów, którego absolutnie nie wolno lekceważyć, bo może być on nawet jedynym symptomem przez długi czas. W standardach postępowania medycznego, zarówno polskich jak i zagranicznych (np. wytyczne Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii czy europejskie rekomendacje), podkreśla się, że obecność krwi w stolcu, szczególnie u osób po 50. roku życia, wymaga pilnej diagnostyki, najlepiej kolonoskopii. Często pacjenci mylą to z hemoroidami i nie idą do lekarza, a to opóźnia rozpoznanie nowotworu. Takie podejście jest bardzo ryzykowne. Poza tym, krew w stolcu przy raku jelita grubego może mieć różne postacie: od jawnie czerwonej krwi po domieszkę ciemną, prawie czarną albo wręcz utajoną, wykrywaną tylko w badaniu laboratoryjnym. Warto o tym pamiętać. Objaw ten jest też wykorzystywany w badaniach przesiewowych – testy na krew utajoną pozwalają wcześnie wyłapać chorobę, zanim pojawią się poważniejsze symptomy. Dla techników czy przyszłych opiekunów medycznych praktyczna wiedza o tym objawie jest bardzo cenna – można uratować komuś życie, jeśli się go rozpozna i odpowiednio szybko zareaguje.
Ból głowy, bezsenność czy częstomocz to objawy, które niestety często są mylnie kojarzone z wieloma różnymi chorobami, ale w praktyce nie mają żadnego znaczenia diagnostycznego w kontekście nowotworu jelita grubego. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu pacjentów zwraca uwagę na takie dolegliwości, bo są one bardzo powszechne, jednak w onkologii przewodu pokarmowego zupełnie nie mają znaczenia. Ból głowy częściej kojarzymy z neurologią lub migreną, czasem z nadciśnieniem, ale nie z nowotworami jelit. Bezsenność też raczej występuje przy zaburzeniach psychicznych, przewlekłym stresie albo w chorobach układu nerwowego. Częstomocz natomiast wskazuje bardziej na schorzenia układu moczowego: infekcje, cukrzycę albo problemy z prostatą, a nie raka jelita grubego. Wydaje mi się, że takie skojarzenia mogą wynikać z ogólnej niepewności, bo rak brzmi groźnie i łatwo przypisać mu niespecyficzne objawy. To właśnie typowy błąd myślowy – szukanie nieoczywistych, uniwersalnych objawów tam, gdzie potrzeba konkretnej wiedzy anatomicznej i fizjologicznej. Czasami też pokutuje takie przekonanie, że każda choroba nowotworowa daje ogólne objawy – a przecież w tym przypadku to lokalny problem przewodu pokarmowego, objawiający się przede wszystkim zmianą wyglądu stolca, krwią, czasem naprzemiennymi zaparciami i biegunkami. Samo rozpoznawanie tych objawów wymaga od opiekuna czy technika trochę doświadczenia i obycia z typową symptomatologią. Warto pamiętać, że tylko praktyczna, dobrze ugruntowana wiedza pozwala szybko reagować i kierować pacjenta na dalszą diagnostykę. To, co wydaje się banalnym objawem, może być kluczowe dla uratowania życia – dlatego warto znać charakterystyczne symptomy dla konkretnych nowotworów, nie ulegać rutynie czy stereotypom.