Papkowata dieta wysokobiałkowa to absolutna podstawa u osób z chorobą Parkinsona, które mają problemy z przełykaniem (czyli tzw. dysfagią), są osłabione i apatyczne. Takie osoby bardzo często nie radzą sobie z pokarmami o twardej, suchej konsystencji, bo mogą się nimi zakrztusić, a nawet zachłysnąć, co potem grozi zapaleniem płuc. Papkowata konsystencja (np. puree, gęste zupy krem, kaszki, rozdrobnione mięso) ułatwia im jedzenie i ogranicza ryzyko zadławienia. Z kolei białko jest niezbędne do regeneracji i odbudowy masy mięśniowej – szczególnie, że wyniszczenie i osłabienie mięśni to częsty problem w tej chorobie. W praktyce bardzo się sprawdzają np. twarożki, jajecznica, przecierane warzywa z mięsem czy rybą. Warto też pamiętać, że według standardów żywienia klinicznego, przy dysfagii zaleca się czasem zagęszczanie płynów, ale zawsze kluczowa jest konsystencja dostosowana właśnie do możliwości przełykania. Moim zdaniem nie można bagatelizować tego aspektu, bo nieprawidłowa dieta szybko prowadzi do jeszcze większego osłabienia i powikłań. Branżowe zalecenia (np. Polskie Towarzystwo Żywienia Klinicznego) bardzo wyraźnie podkreślają, że o konsystencji i poziomie białka trzeba tu pomyśleć w pierwszej kolejności, a reszta diety – dopiero potem.
W przypadku żywienia osób z chorobą Parkinsona i jednoczesnymi trudnościami z przełykaniem, często pojawia się pokusa stosowania rozwiązań, które w teorii wydają się logiczne, ale niestety nie są zgodne z rzeczywistymi potrzebami pacjenta. Ograniczanie węglowodanów i soli mineralnych to dość częsty błąd – nie ma żadnych dowodów na to, że taka restrykcja pomaga w dysfagii czy wyniszczeniu organizmu. Wręcz przeciwnie, w stanie osłabienia i braku apetytu węglowodany są ważnym źródłem szybkiej energii, a niedobór soli mineralnych może prowadzić do zaburzeń elektrolitowych. Z kolei płynna dieta wysokokaloryczna to rozwiązanie dobre w wybranych przypadkach, ale sama płynna konsystencja, bez zagęszczenia, może być niebezpieczna – tacy pacjenci bardzo łatwo się krztuszą rzadkimi płynami. W praktyce lepiej sprawdzają się pokarmy papkowate i zagęszczone, chyba że lekarz lub logopeda zaleci inaczej. Ograniczanie ilości płynów i soli to z kolei praktyka, którą stosuje się tylko przy bardzo konkretnych schorzeniach (np. niewydolność nerek czy serca), ale nie u osób z Parkinsonem bez tych powikłań. Z mojego doświadczenia bardzo często myli się różne zalecenia dietetyczne między chorobami, co prowadzi do niepotrzebnych błędów i pogorszenia stanu chorego. Najlepsze efekty daje indywidualne podejście i ścisłe trzymanie się wytycznych dla danej jednostki chorobowej. Niezwykle ważne jest więc, by znać praktyczne aspekty konsystencji posiłków i zapewnić odpowiednią podaż białka, bo to właśnie te czynniki decydują o bezpieczeństwie i efektywności żywienia u chorych z zaburzeniami przełykania.