Wysokie ułożenie kończyn dolnych, czyli tzw. pozycja uniesionych nóg, jest często stosowane w praktyce medycznej, zwłaszcza w ratownictwie i pielęgniarstwie, głównie właśnie w celu pobudzenia krążenia żylnego. Po prostu, kiedy ktoś leży i podniesiemy mu nogi powyżej poziomu serca, grawitacja pomaga w powrocie krwi żylnej z kończyn dolnych do serca. To daje szansę na lepsze zaopatrzenie narządów w tlen, zwłaszcza przy stanach takich jak omdlenie, wstrząs, czy po długim staniu. W praktyce na oddziałach, ale i w domu, często zaleca się np. osobom z niewydolnością żylną lub żylakami, żeby choć na 15-20 minut dziennie położyli się z nogami na poduszce – bo dzięki temu zmniejsza się zastój żylny, opuchlizna. Standardy branżowe, np. Europejskiego Towarzystwa Naczyniowego, wyraźnie rekomendują takie ułożenie jako jeden z podstawowych, nieinwazyjnych sposobów poprawy powrotu żylnego. Spotkałem się z tym nie raz i w szkole, i w praktyce – to naprawdę działa, nawet jeśli wydaje się banalne. W innych sytuacjach, np. po wysiłku, pacjenci czują wyraźną ulgę – uczucie ciężkości w nogach się zmniejsza. Moim zdaniem, warto zapamiętać to zastosowanie, bo jest to prosty, skuteczny i bezpieczny sposób wspomagania krążenia żylnego u różnych pacjentów.
Wysokie ułożenie kończyn dolnych jest często błędnie kojarzone z wieloma efektami, które nie mają uzasadnienia w fizjologii człowieka. Zdarza się, że ktoś myśli, że taka pozycja pomaga usunąć wydzielinę z płuc, ale to nieprawda – odprowadzanie wydzieliny z dróg oddechowych, czyli drenaż ułożeniowy, wymaga raczej określonych pozycji ciała, w których układamy pacjenta tak, by grawitacja wspomogła odpływ śluzu z oskrzeli, ale to nie jest związane z nogami, tylko z klatką piersiową. Czasami pojawia się też przekonanie, że unoszenie nóg spowolni krążenie tętnicze, co nie znajduje potwierdzenia w literaturze medycznej – grawitacja nie wpływa negatywnie na przepływ krwi tętniczej, a wręcz może poprawić ogólny powrót krwi do serca. Jeśli chodzi o poprawę pracy mięśni szkieletowych, to raczej aktywność fizyczna, ćwiczenia czy fizjoterapia mają tu znaczenie, a nie bierne unoszenie kończyn. W praktyce osoby mylą te pojęcia, bo wysokie ułożenie nóg jest często mylone z ćwiczeniami izometrycznymi czy nawet z treningiem oddechowym. Warto pamiętać, że podnoszenie nóg ponad poziom serca służy głównie poprawie powrotu żylnego – tak uczą na kursach ratowników medycznych i tak wynika z dobrych praktyk. Z mojego doświadczenia wynika, że zrozumienie tych zależności pomaga lepiej dobierać pozycje ułożeniowe pacjenta, zwłaszcza w sytuacjach nagłych czy przy przewlekłych problemach z krążeniem żylnym. Każda inna interpretacja tego zabiegu jest raczej efektem nieporozumień lub nieścisłości w przekazie szkoleniowym.