Za prawidłowe uznaje się ciśnienie tętnicze poniżej 140/90 mm Hg, a właśnie wartości równe lub wyższe od tej granicy oznaczają nadciśnienie tętnicze. To jest taki próg oficjalnie przyjęty przez większość międzynarodowych i polskich towarzystw medycznych, na przykład przez Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego, ESC czy WHO. Moim zdaniem, to bardzo praktyczne – bo pozwala lekarzom szybko i jednoznacznie stwierdzić, czy pacjent wymaga dalszej diagnostyki albo wdrożenia leczenia. Co ciekawe, taki próg bierze pod uwagę ryzyko powikłań, takich jak udar mózgu, zawał serca czy przewlekła choroba nerek. W codziennej pracy, jeśli ktoś regularnie ma pomiary 140/90 mm Hg lub wyższe, powinno się rozważyć zmiany stylu życia, a czasem nawet farmakoterapię. Warto pamiętać, że pojedynczy pomiar jeszcze o niczym nie świadczy – trzeba robić powtarzalne pomiary, najlepiej w różnych okolicznościach, żeby mieć pewność. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak ważne jest właściwe mierzenie ciśnienia – to musi być po kilku minutach odpoczynku, w pozycji siedzącej, z podpartym ramieniem. Chociaż czasem pojawiają się nowe wytyczne, ten próg 140/90 mm Hg nadal jest najważniejszy w podstawowej opiece zdrowotnej.
Warto się zatrzymać przy tych popularnych, lecz błędnych przekonaniach dotyczących progów nadciśnienia tętniczego. Część osób uważa, że już wartości 120/80 mm Hg albo 130/85 mm Hg to powód do niepokoju i leczenia – tymczasem są to ciśnienia całkowicie prawidłowe albo tylko lekko podwyższone (prehipertensja), lecz jeszcze nie stanowiące podstawy do rozpoznania nadciśnienia. Trochę zamieszania wprowadza fakt, że niektóre amerykańskie wytyczne od kilku lat sugerują niższe progi, ale w Polsce, według aktualnych wytycznych PTNT oraz ESC/ESH, rozpoznanie nadciśnienia stawia się dopiero przy wartościach skurczowego ciśnienia powyżej lub równej 140 mm Hg i/lub rozkurczowego 90 mm Hg. Ciśnienie 135/60 mm Hg nie jest uznawane za nadciśnienie, mimo że skurczowe jest blisko progu, ale rozkurczowe jest zdecydowanie za niskie – to raczej sytuacja, w której rozkurczowe jest poniżej normy, co może się zdarzyć np. u osób młodych czy szczupłych, ale nie jest podstawą do rozpoznania nadciśnienia. Często powtarzanym błędem jest też opieranie decyzji na pojedynczym pomiarze – a diagnozę stawia się zawsze na podstawie wielokrotnych, prawidłowo wykonanych pomiarów, najlepiej w spoczynku i po kilku minutach odpoczynku. Moim zdaniem, warto zapamiętać, że kluczowe są standardy i zalecenia uznanych towarzystw medycznych, a nie pojedyncze wyniki czy zasłyszane mity. Tylko wtedy uniknie się niepotrzebnego stresu związanego z rzekomym "nadciśnieniem" przy prawidłowych wartościach. Zawsze trzeba patrzeć na cały obraz kliniczny i stosować się do aktualnych wytycznych.