Myśli samobójcze to bezwzględny sygnał alarmowy w psychiatrii. Ich pojawienie się oznacza realne zagrożenie życia i wymaga natychmiastowej, zdecydowanej reakcji. Z mojego doświadczenia wiem, że nie wolno lekceważyć żadnych sygnałów tego typu – nawet jeśli osoba wydaje się z pozoru spokojna czy nie mówi tego wprost. W praktyce dobre standardy opieki, zarówno w szpitalach, jak i w opiece środowiskowej, nakazują bezwzględną hospitalizację pacjenta, który ma myśli lub plany samobójcze. Takie postępowanie jest zgodne z międzynarodowymi i polskimi wytycznymi – chodzi o bezpieczeństwo pacjenta i jego otoczenia. Warto pamiętać, że tylko w warunkach szpitalnych można szybko wdrożyć leczenie farmakologiczne, terapię oraz zapewnić całodobowy nadzór. Często nawet najbliżsi nie są w stanie zagwarantować odpowiedniego bezpieczeństwa w domu. Przykładem może być sytuacja, gdzie osoba z depresją zaczyna mówić o bezsensowności życia albo planować odebranie sobie życia – nie ma tu miejsca na czekanie, trzeba działać od razu. W wielu przypadkach szybka interwencja ratuje życie, a osoby po przebytej hospitalizacji często wracają do zdrowia pod odpowiednią opieką specjalistów. Moim zdaniem świadomość tego tematu powinna być powszechna, nie tylko wśród pracowników ochrony zdrowia, ale również opiekunów i rodzin.
W psychiatrii istnieje wiele różnych objawów, które mogą sugerować potrzebę wsparcia lub nawet leczenia, ale nie wszystkie z nich oznaczają konieczność natychmiastowej, bezwzględnej hospitalizacji. Zaburzenia pamięci są częste u osób starszych, chociażby przy otępieniu czy chorobie Alzheimera, jednak same w sobie nie stanowią podstawy do izolowania pacjenta na oddziale psychiatrycznym. Takie objawy najczęściej wymagają opieki ambulatoryjnej, wsparcia rodziny, czasem farmakoterapii i rehabilitacji poznawczej, ale kluczowe jest monitorowanie bezpieczeństwa, a nie automatyczna hospitalizacja. Podobnie zaburzenia orientacji w terenie, które często idą w parze z otępieniem lub innymi schorzeniami neurologicznymi – tutaj liczy się zapewnienie bezpieczeństwa w domu lub placówkach opiekuńczych, niekoniecznie w szpitalu psychiatrycznym. Jeśli chodzi o obniżony nastrój emocjonalny, to jest to bardzo częsty objaw różnych zaburzeń psychicznych, w tym depresji, ale bardzo rzadko – bez obecności innych objawów, takich jak myśli samobójcze czy psychoza – stanowi wskazanie do hospitalizacji. Często spotykam się z przekonaniem, że każde zaburzenie psychiczne od razu wymaga zamknięcia kogoś w szpitalu, ale to mit. Dobre praktyki wskazują, aby hospitalizację stosować wtedy, kiedy zagrożone jest życie, bezpieczeństwo własne lub innych, albo gdy leczenie ambulatoryjne jest nieskuteczne. Kluczowe jest indywidualne podejście do pacjenta, ocena ryzyka i dopasowanie formy pomocy do potrzeb. Właśnie myśli samobójcze są tym sygnałem, który wymusza natychmiastową reakcję – tutaj nie ma miejsca na zwłokę czy półśrodki. Pozostałe wskazane objawy wymagają specjalistycznej opieki, ale nie spełniają kryteriów bezwzględnej hospitalizacji psychiatrycznej, co często jest mylone, zwłaszcza przez osoby niepracujące w ochronie zdrowia. Myślę, że warto o tym pamiętać przy ocenie sytuacji klinicznych.