Osoba chora na chorobę Alzheimera rzeczywiście nie powinna samodzielnie wychodzić na spacery, bo zaburzenia orientacji i pamięci są bardzo poważnym zagrożeniem w codziennym funkcjonowaniu. W praktyce takie osoby mają duże trudności z rozpoznawaniem miejsc, ludzi, a nawet mogą zapomnieć, dokąd idą albo jak wrócić do domu. Spotkałem się wielokrotnie z sytuacjami, kiedy osoba z zaawansowaną demencją opuszczała mieszkanie, po czym gubiła się nawet w znanej okolicy. Standardy opieki geriatrycznej oraz wytyczne środowiskowe (np. Polskie Towarzystwo Alzheimerowskie) wyraźnie zaznaczają, że osoby z zaburzeniami orientacji wymagają nadzoru opiekuna podczas wychodzenia na zewnątrz. Chodzi tu nie tylko o bezpieczeństwo fizyczne, ale i minimalizację ryzyka zagubienia, wypadków czy nagłego stresu. Warto pamiętać, że osoby z Alzheimerem często nie potrafią ocenić zagrożenia w ruchu ulicznym, mają też trudności z rozumieniem instrukcji czy komunikacją w sytuacjach kryzysowych. Moim zdaniem lepiej zapewnić im bezpieczne środowisko, gdzie mogą spacerować pod opieką, niż ryzykować ich zdrowie i życie. Takie działania to po prostu elementarna odpowiedzialność i przestrzeganie procedur opiekuńczych – dokładnie tak, jak zalecają specjaliści.
Wybór osoby niedowidzącej, niedosłyszącej lub chorej na stwardnienie rozsiane jako tej, która nie powinna samodzielnie wychodzić na spacery, wynika z pewnych stereotypów dotyczących niepełnosprawności, jednak nie znajduje potwierdzenia w standardach postępowania. Osoby niedowidzące, o ile nie mają innych poważnych ograniczeń, zazwyczaj potrafią świetnie przystosować się do samodzielnego poruszania – korzystają z białej laski lub innych pomocy optycznych, uczą się tras i potrafią efektywnie korzystać z oznaczeń dźwiękowych czy dotykowych w przestrzeni miejskiej. W przypadku niedosłyszących główną trudnością jest kontakt ze światem dźwięków, ale nie wpływa to zasadniczo na orientację przestrzenną albo pamięć – samodzielne spacery są bezpieczne, zwłaszcza jeśli osoba jest świadoma swoich ograniczeń i potrafi korzystać z pomocy technologicznych. Stwardnienie rozsiane natomiast niesie ryzyko osłabienia mięśni, problemów z koordynacją czy zmęczenia, ale przy odpowiedniej ocenie stanu zdrowia oraz praktycznym dostosowaniu trasy taka osoba również może wychodzić samodzielnie – kluczowa jest tu indywidualna ocena ryzyka, nie zaś automatyczne zakazywanie aktywności. Błędne założenie, że każda niepełnosprawność równa się całkowitemu braku samodzielności, to dość częsty, acz niebezpieczny skrót myślowy. W przypadku zaburzeń orientacji i pamięci występujących u osób z chorobą Alzheimera ryzyko zagubienia i utraty kontroli nad sytuacją jest po prostu nieporównywalnie wyższe i wymaga zupełnie innego podejścia. W branży opiekuńczej podkreśla się, by nie ograniczać samodzielności bez prawdziwej potrzeby, bo to wpływa negatywnie na jakość życia – a tu taka potrzeba istnieje tylko w przypadku istotnych zaburzeń poznawczych, nie zaś typowych problemów zmysłowych czy ruchowych.