Właściwie, mobilizowanie podopiecznego do wykonywania czynności mimo pewnych ograniczeń to podstawa efektywnej opieki nad osobą ze stwardnieniem rozsianym w okresie remisji. Działając w ten sposób wspierasz samodzielność chorego, zapobiegasz wtórnym powikłaniom, takim jak zanik mięśni, przykurcze czy utrata poczucia własnej wartości. Moim zdaniem, to właśnie aktywizacja i zachęcanie do samodzielności jest zgodna z nowoczesnym podejściem do opieki długoterminowej. Chory w remisji często dysponuje pewnym zakresem sprawności – warto to wykorzystać, by utrzymać jego funkcjonalność jak najdłużej. Standardy branżowe (np. zalecenia Polskiego Towarzystwa Neurologicznego) podkreślają, że nadmierna opiekuńczość, wyręczanie czy izolowanie pacjenta mogą prowadzić do pogorszenia stanu psychicznego i fizycznego. Przykładowo, dobrze zachęcać chorego do prostych czynności higienicznych, ubierania się, przygotowania posiłku, a nawet krótkich spacerów – oczywiście w granicach jego możliwości i przy zachowaniu bezpieczeństwa. Opiekunka powinna obserwować, motywować, czasem pokazać, jak uprościć czynności, ale nie odbierać choremu poczucia sprawstwa. To dużo daje także rodzinie chorego, bo taka postawa pomaga lepiej zrozumieć i wesprzeć bliską osobę z SM w codziennym funkcjonowaniu.
Wielu osobom może się wydawać, że wyręczanie podopiecznego w każdej czynności lub ograniczanie jego aktywności do niezbędnego minimum to najlepszy sposób, by nie nadwyrężać jego organizmu. Jednak takie podejście stoi w sprzeczności z zasadami nowoczesnej opieki nad osobami ze stwardnieniem rozsianym, szczególnie w okresie remisji choroby. Nakłanianie do intensywnych ćwiczeń może być wręcz niebezpieczne – zmęczenie i przeciążenie nie wpływają korzystnie na układ nerwowy chorego, a ryzyko urazów jest naprawdę realne. Z kolei całkowite wyręczanie w codziennych czynnościach czy ograniczanie aktywności jedynie do wyjścia z łóżka w celu zaspokojenia potrzeb fizjologicznych prowadzi do szybkiego zaniku mięśni, rozwoju przykurczów, a także pogorszenia stanu psychicznego – poczucie bezradności i zależności od innych bardzo obniża jakość życia. Z mojego doświadczenia wiele osób w dobrej wierze popada w skrajności, chroniąc chorego aż za bardzo, co paradoksalnie pogarsza jego stan. Prawidłowe podejście polega na tym, by wspierać podopiecznego w samodzielnym wykonywaniu czynności, motywować do aktywności dostosowanej do jego możliwości i nie wyręczać w sprawach, które jest w stanie zrobić sam, nawet jeśli robi to wolniej czy mniej sprawnie. Zasada ta jest mocno akcentowana w programach rehabilitacji i standardach pracy opiekunek środowiskowych. Warto pamiętać, że nadmierna opiekuńczość czy źle dobrana aktywizacja działają na niekorzyść chorego, a rolą opiekunki jest szukanie złotego środka pomiędzy wsparciem a samodzielnością.