Zdecydowanie, myśli samobójcze, długo utrzymujący się obniżony nastrój oraz problemy z motywacją do działania to główne objawy depresji. W praktyce klinicznej właśnie te symptomy są najczęściej zgłaszane przez pacjentów w gabinetach psychiatrycznych. Według ICD-10 oraz DSM-5, depresja to zaburzenie nastroju, którego podstawą jest utrzymujący się przez co najmniej dwa tygodnie obniżony nastrój, utrata zainteresowań oraz brak energii. Bardzo typowe są właśnie spadek motywacji do codziennych czynności, poczucie beznadziejności, a w trudniejszych przypadkach – myśli samobójcze, które zawsze wymagają natychmiastowej reakcji i wsparcia profesjonalnego. W praktyce branżowej zawsze uczula się, by nie bagatelizować takich objawów, bo mogą prowadzić do tragedii. Moim zdaniem, nawet jeśli u kogoś pojawia się tylko jeden z tych objawów, warto porozmawiać z psychologiem lub lekarzem. Depresja to nie jest "zwykły smutek", tylko poważna choroba wymagająca leczenia, nierzadko farmakologicznego i psychoterapeutycznego. Fajnie zapamiętać, że u młodych ludzi depresja często objawia się nie tylko smutkiem, ale i drażliwością czy trudnościami w nauce. Jest to bardzo szeroki temat, dlatego w pracy z ludźmi zawsze warto mieć czujność na takie sygnały i nie próbować samemu diagnozować na siłę, tylko odsyłać do specjalistów, zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi.
Pojęcia takie jak psychoza, parafrenia czy schizofrenia są często mylone z depresją, pewnie dlatego, że wszystkie należą do szeroko pojętych zaburzeń psychicznych. Jednak ich objawy są zupełnie inne niż w przypadku depresji. Psychoza to stan, gdzie występują zaburzenia kontaktu z rzeczywistością, takie jak urojenia czy omamy słuchowe – osoba może widzieć lub słyszeć coś, czego inni nie doświadczają. Schizofrenia to z kolei przewlekła choroba psychiczna, gdzie dominuje rozszczepienie myślenia, emocji, często pojawiają się urojenia prześladowcze albo słyszenie głosów, natomiast obniżony nastrój czy myśli samobójcze nie są tam kluczowe. Parafrenia to mniej znane zaburzenie, trochę podobne do schizofrenii, ale z zachowanym lepszym funkcjonowaniem w życiu codziennym i też z dominacją urojeń (najczęściej wielkościowych lub prześladowczych). Najczęstszy błąd polega na tym, że każdy objaw psychiczny wrzuca się do jednego worka, podczas gdy diagnostyka wymaga bardzo precyzyjnego rozróżnienia. W standardach praktyki psychiatrycznej bardzo mocno podkreśla się, że rozpoznanie takich zaburzeń jak depresja czy schizofrenia opiera się na zupełnie innych kryteriach. W praktyce, jeśli ktoś zgłasza przewlekły smutek, utratę motywacji i myśli samobójcze – to jest wskazanie do rozpoznania depresji, a nie psychozy czy schizofrenii. Często też myli się objawy negatywne schizofrenii (np. wycofanie społeczne, spłycenie emocji) z depresją, ale kluczem są tutaj objawy wytwórcze (urojenia, omamy), których w depresji nie ma. Z mojego doświadczenia wynika, że najważniejsze to nie próbować "na siłę" dopasować objawów do poważniejszych chorób bez dokładnej znajomości tematu, bo to prowadzi do niepotrzebnych pomyłek i błędnych decyzji w praktyce.