Opieka nad osobą umierającą to jedno z najbardziej wymagających i zarazem delikatnych zadań w pracy opiekuna. Odpowiedź, że najważniejsze jest zachować spokój i w miarę możliwości zaspokajać potrzeby podopiecznego, zdecydowanie najlepiej oddaje istotę opieki paliatywnej. Praktyka pokazuje, że zachowanie równowagi emocjonalnej przez opiekuna to taka podstawa, bez której trudno mówić o profesjonalnym wsparciu. Osoby w terminalnej fazie życia często są bardzo wrażliwe na atmosferę wokół siebie – czują napięcie, niepokój, nerwowość. Spokojny opiekun to dla nich taki „bezpiecznik”, dzięki któremu mogą poczuć się zaopiekowani do końca. Jeśli chodzi o zaspokajanie potrzeb – to nie chodzi tylko o te fizyczne (jak podanie łóżka, picia, zmiana pozycji), ale też emocjonalne i duchowe. Dobry opiekun obserwuje, słucha i reaguje na potrzeby podopiecznego, nawet jeśli chodzi o drobne rzeczy typu przysłonięcie okna, podanie telefonu do ręki czy zwyczajnie potrzymanie za dłoń. Moim zdaniem, w tej pracy empatia, uważność i opanowanie bywają ważniejsze niż jakiekolwiek konkretne umiejętności techniczne. W standardach opieki długoterminowej (np. Polskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej) podkreśla się właśnie konieczność dostosowania się do indywidualnych oczekiwań oraz zachowania atmosfery szacunku i spokoju. To naprawdę jest podstawowy wyznacznik profesjonalizmu w tej branży. I trudno się z tym nie zgodzić – czasem jeden spokojny uśmiech i cisza potrafią zdziałać dużo więcej niż jakiekolwiek środki farmakologiczne.
W praktyce opieki nad osobą umierającą można spotkać się z różnymi podejściami, ale nie wszystkie odpowiadają rzeczywistym potrzebom podopiecznego i zasadom nowoczesnej opieki paliatywnej. Skupianie się jedynie na podawaniu środków przeciwbólowych i wykonywaniu zabiegów higienicznych to podejście mocno techniczne i fragmentaryczne. Oczywiście, łagodzenie bólu i dbałość o higienę są ważne, ale bez zachowania spokoju i uważności wobec szeroko pojętych potrzeb osoby umierającej, opiekun może łatwo „przeoczyć” te aspekty, które dla pacjenta w tej fazie życia są najważniejsze. Często właśnie stan emocjonalny, poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia okazują się kluczowe. Z kolei propozycja, by całą uwagę kierować na zapewnienie spokoju podopiecznemu i wsparcie dla rodziny, może prowadzić do zaniedbania indywidualnych potrzeb podopiecznego, który wymaga czegoś więcej niż tylko ciszy czy towarzystwa bliskich. Z doświadczenia wiem, że skupianie się wyłącznie na rodzinie potrafi odciągnąć uwagę od osoby umierającej, zwłaszcza gdy rodzina jest bardzo emocjonalna i angażująca. Rozmowa z podopiecznym i jego znajomymi, choć wartościowa, nie zawsze jest pożądana czy nawet możliwa na tym etapie – czasem chory nie ma już siły na rozmowy lub po prostu nie chce być zagadywany. Typowym błędem jest tu zakładanie, że kontakt społeczny jest uniwersalnie pożądany, podczas gdy kluczowe jest dopasowanie się do aktualnych potrzeb i stanu chorego. Warto też pamiętać, że w branżowych standardach (np. wytyczne Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej) nacisk położony jest na indywidualizację opieki, empatię, szacunek do wyborów chorego i utrzymanie spokojnego, godnego otoczenia. Zbyt sztywne trzymanie się procedur czy rutynowe działania bez wsłuchiwania się w faktyczne potrzeby pacjenta, prowadzi często do tego, że chory czuje się samotny albo po prostu „zaopiekowany” tylko od technicznej strony. Moim zdaniem to taki błąd, który wynika z patrzenia na opiekę zbyt „medycznie”, zamiast po ludzku – a to właśnie czyni różnicę w ostatnich chwilach życia człowieka.