Wybrana pozycja wysoka to absolutna podstawa, jeśli chodzi o przygotowanie osoby leżącej do spożycia posiłku. W praktyce oznacza to, że głowa i górna część tułowia są uniesione pod kątem mniej więcej 60–90 stopni, najczęściej za pomocą regulowanego łóżka lub odpowiednio ułożonych poduszek. Moim zdaniem właśnie w tej pozycji łatwiej jest połknąć kęs, a ryzyko zakrztuszenia czy zachłyśnięcia się pokarmem znacznie spada. To też ważna sprawa, bo osoby leżące bardzo często mają zaburzenia połykania, a prawidłowe ułożenie pozwala im jeść w sposób bezpieczny i bardziej komfortowy. Dobre praktyki i wytyczne, na przykład Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego, jasno wskazują, że pozycja wysoka to standard w karmieniu chorych leżących. W dodatku ta pozycja daje opiekunowi lepszy dostęp do podopiecznego, umożliwiając bezpieczne i sprawne podawanie pokarmu. Warto pamiętać, że nawet jeśli osoba nie może długo siedzieć, zawsze lepiej choć trochę podnieść głowę i tułów. Pozycja wysoka poprawia też komfort psychiczny – człowiek czuje się mniej bezradny i bardziej autonomiczny. Widziałem wiele razy, że nawet drobna zmiana kąta ustawienia łóżka robi ogromną różnicę. Taka postawa ciała redukuje także ryzyko refluksu czy aspiracji treści do dróg oddechowych, co niestety u osób leżących potrafi skończyć się nawet zapaleniem płuc. Zdecydowanie warto zapamiętać to podejście jako złoty standard codziennej opieki.
Wybór nieodpowiedniej pozycji przy karmieniu osoby leżącej może prowadzić do poważnych powikłań, a niestety to dość często spotykany błąd w praktyce opiekuńczej. Ułożenie na plecach z lekko uniesioną głową wydaje się wielu osobom wygodne, bo podopieczny wygląda na dość komfortowo położonego. Jednak w tej pozycji przełyk jest bardziej poziomo, a pokarm łatwo może zalegać w jamie ustnej i gardle. To istotnie zwiększa ryzyko zachłyśnięcia się, szczególnie u osób starszych lub z zaburzeniami połykania – a przecież właśnie im najczęściej pomagamy. Pozycja boczna z jaśkiem pod głową to rozwiązanie bardziej stosowane przy profilaktyce odleżyn lub gdy podopieczny nie może leżeć na plecach, ale kompletnie nie nadaje się do karmienia. W tej pozycji pokarm może wręcz spływać do przełyku pod niewłaściwym kątem lub gromadzić się po jednej stronie jamy ustnej. Zdarzało mi się widzieć, jak ktoś próbował karmić w ten sposób i niestety kończyło się to zwykle kaszlem albo nawet aspiracją. Pozycja Trendelenburga z kolei (czyli nogi wyżej niż głowa) nie tylko nie ma żadnego zastosowania przy karmieniu, ale wręcz stwarza poważne zagrożenie – pokarm może błyskawicznie przedostać się do dróg oddechowych albo wywołać nudności. Ta pozycja jest przeznaczona do zupełnie innych celów, na przykład w stanach wstrząsowych, a nie przy posiłkach. Moim zdaniem wiele osób popełnia te błędy, bo nie rozumie fizjologii połykania – dla skutecznego i bezpiecznego karmienia najważniejsze jest ustawienie tułowia i głowy pod odpowiednim kątem, co właśnie zapewnia pozycja wysoka. To nie tylko teoria, ale też coś, co regularnie podkreśla się na kursach i w wytycznych branżowych. Warto o tym pamiętać, bo zdrowie i bezpieczeństwo podopiecznych zależy od nawet tak pozornie błahych decyzji jak wybór pozycji przed posiłkiem.