To właśnie idąc po stronie chorej osoby z niedowładem połowiczym, opiekunka środowiskowa zapewnia najskuteczniejszą asekurację podczas spaceru. Tak się po prostu przyjęło w praktyce, ale też jest to zalecane przez większość podręczników i instruktaży dotyczących opieki nad osobami z ograniczeniami ruchowymi. Chora strona ciała – ta, która ma osłabioną kontrolę ruchów – jest najbardziej narażona na utratę równowagi czy nawet upadek. Opiekunka, asekurując właśnie tę stronę, może w razie potrzeby natychmiast zareagować i podtrzymać podopiecznego. Z mojego doświadczenia wynika, że osoby z niedowładem czują się pewniej i bezpieczniej, kiedy wiedzą, że ktoś pilnuje ich 'słabszej' strony. Bardzo ważne jest też, żeby nie prowadzić osoby za rękę od strony zdrowej, bo wtedy ta chora jest jakby 'odsłonięta' na potencjalne potknięcia czy utratę stabilności. Zresztą, różne organizacje zajmujące się rehabilitacją, jak np. Polskie Towarzystwo Fizjoterapii, również kładą na to nacisk. Oprócz tego warto pamiętać o dostosowaniu tempa marszu i regularnych przerwach. Takie podejście to po prostu praktyczna troska o bezpieczeństwo i komfort osoby niepełnosprawnej, co moim zdaniem jest kluczowe w codziennej pracy opiekuna.
Bardzo często można się spotkać z błędnym przekonaniem, że wystarczy iść po zdrowej stronie osoby z niedowładem – niby wtedy łatwiej się wspiera, bo ta strona jest silniejsza. Jednak taka asekuracja nie ma sensu z perspektywy bezpieczeństwa, bo to właśnie chora strona jest najbardziej narażona na utratę równowagi czy niekontrolowane ruchy. Niektórzy myślą też, że jeżeli pójdą przed podopiecznym albo za nim, będą mogli szybciej zareagować, ale w praktyce trudno wtedy skutecznie podeprzeć osobę, która nagle zacznie się przewracać. Idąc przed osobą z niedowładem, łatwo ją zasłonić, a do tego trudno wyczuć, kiedy naprawdę potrzebuje pomocy. Z kolei idąc za osobą, nie mamy pełnej kontroli nad jej ruchami i nie widzimy, co się dzieje z jej słabszą stroną ciała – to po prostu ryzykowne. Typowym błędem myślowym jest tu też przekonanie, że osoba z niedowładem sama najlepiej oceni, kiedy potrzebuje pomocy. W rzeczywistości często nie jest w stanie szybko zareagować, zwłaszcza przy nagłej utracie równowagi. Standardy opieki i rehabilitacji jednoznacznie podkreślają, żeby asekuracja była od strony chorej – to pozwala natychmiast zareagować, podtrzymać słabszą część ciała i naprawdę zwiększyć poczucie bezpieczeństwa podopiecznego. Tylko taka praktyka daje realną szansę na zapobieganie upadkom i minimalizację urazów. W branży opiekuńczej od lat powtarza się, żeby asekurować osobę właśnie od strony, która jest najbardziej zagrożona – czyli od tej chorej, osłabionej. Moim zdaniem to najrozsądniejsze podejście i warto je stosować zawsze w praktyce.