Odpowiedź 7 dni jest jak najbardziej słuszna i wynika z przepisów dotyczących wystawiania i realizacji recept na antybiotyki w Polsce. Zgodnie z aktualnym rozporządzeniem Ministra Zdrowia (stan prawny na 2024 rok), recepta na antybiotyk ma wyjątkowo krótki termin realizacji – dokładnie 7 dni od dnia jej wystawienia. To nie jest przypadek. Antybiotyki są lekami, które powinny być stosowane tylko wtedy, kiedy rzeczywiście są potrzebne, a jednocześnie ich niewłaściwe użycie może prowadzić do wzrostu oporności bakterii. Szybka realizacja recepty gwarantuje, że leczenie zostanie rozpoczęte bez zbędnej zwłoki, co w przypadku infekcji bakteryjnych bywa kluczowe dla skuteczności terapii. Moim zdaniem, ten przepis to takie zabezpieczenie przed sytuacją, kiedy ktoś odwleka kupno leku i potem przyjmuje go, gdy już infekcja minęła – co niestety się zdarza. W praktyce aptecznej bardzo rygorystycznie pilnuje się tego terminu – farmaceuci odmawiają wydania antybiotyku po upływie 7 dni i nie da się tu nic „załatwić”, bo system e-recept blokuje taką możliwość. Warto pamiętać, że inne leki mają zwykle dłuższy termin realizacji (np. 30 dni), ale właśnie przy antybiotykach te 7 dni to standard i wyjątku od tego nie ma. W środowisku medycznym często podkreśla się, że to dobra praktyka – zmniejsza ryzyko nadużycia antybiotyków i poprawia skuteczność leczenia.
Wiele osób myli się przy tym pytaniu, bo terminy realizacji recept na różne leki bywają różne i łatwo jest to pomieszać. Często spotykam się z przekonaniem, że recepta na każdy lek jest ważna przez 30 dni, bo to najczęściej spotykany okres przy lekach stosowanych przewlekle. W rzeczywistości tutaj kluczem jest zrozumienie, dlaczego antybiotyki potraktowano inaczej. Przepisanie 60 dni czy nawet 30 dni ważności dla antybiotyku byłoby sprzeczne z intencją ustawodawcy – chodzi o ograniczenie ryzyka niewłaściwego stosowania tej grupy leków. Przy tak długim terminie ktoś mógłby zrealizować receptę po kilku tygodniach, kiedy choroba już przeszła, lub – co gorsza – zachować antybiotyk „na później” i użyć go bez konsultacji z lekarzem. Odpowiedź 14 dni wydaje się czasem „złotym środkiem”, ale i ona nie spełnia warunków nowoczesnej polityki antybiotykowej. Nawet dwa tygodnie to za długo – infekcje bakteryjne wymagają natychmiastowego działania. Z mojej obserwacji wynika, że osoby wybierające 14 lub 30 dni sugerują się ogólnymi zasadami dotyczącymi innych leków refundowanych, nie zwracając uwagi na specyfikę antybiotyków. Tymczasem prawo wymaga ścisłego przestrzegania 7 dni – farmaceuci mają obowiązek odrzucać recepty przeterminowane i nie mogą zrobić tu wyjątku. Takie zasady są podyktowane bezpieczeństwem pacjenta, troską o zdrowie publiczne i walką z antybiotykoopornością, która jest coraz większym problemem na świecie. W praktyce oznacza to, że jeśli pacjent nie zrealizuje recepty na antybiotyk w ciągu tygodnia, musi wrócić do lekarza po nową – i choć niektórym wydaje się to zbyt rygorystyczne, to według mnie jest to uzasadnione profesjonalnym podejściem do leczenia infekcji bakteryjnych.