Unieruchomienie kończyny w pozycji zastanej to absolutna podstawa pierwszej pomocy przy złamaniach. Chodzi o to, żeby nie pogarszać sytuacji – każdy dodatkowy ruch może spowodować uszkodzenie naczyń krwionośnych, nerwów albo tkanek miękkich. Tak naprawdę, nawet jeśli kończyna wygląda nienaturalnie, nie próbuje się jej prostować czy zginać na siłę. Z mojego doświadczenia wynika, że na miejscu wypadku czasami kusi, żeby „ustawić” nogę jak trzeba, ale to prosta droga do powikłań. Lepiej zostawić kończynę dokładnie tam, gdzie jest, i zabezpieczyć ją, np. bandażami, miękkim kocem czy nawet ręcznikiem. To się nazywa unieruchomienie w pozycji zastanej i tak właśnie uczą na wszystkich szkoleniach z pierwszej pomocy – zarówno w opiece domowej, jak i ratownictwie. Oczywiście, trzeba też pamiętać, żeby nie uciskać zbyt mocno i sprawdzić, czy kończyna nie sinieje. Moim zdaniem to jedna z najważniejszych zasad, bo minimalizuje ryzyko dodatkowych szkód, zanim dotrze pogotowie. Takie postępowanie jest zgodne z wytycznymi Polskiego Czerwonego Krzyża i standardami europejskimi. Praktyka pokazuje, że szybkie i prawidłowe unieruchomienie daje wyższe szanse na sprawny powrót do zdrowia, bez niepotrzebnych komplikacji. Warto też zwrócić uwagę, że nawet domowe środki mogą być skuteczne, jeśli są zastosowane spokojnie i z głową.
W sytuacji, gdy podejrzewamy złamanie, bardzo popularnym, ale niestety błędnym odruchem jest próba poruszania kończyną, żeby upewnić się, czy rzeczywiście doszło do złamania. To jest właśnie jeden z najczęstszych błędów, bo każdy niepotrzebny ruch może prowadzić do poważnych powikłań – na przykład przemieszczenia odłamów kości, uszkodzenia naczyń krwionośnych czy nerwów, a nawet pogłębienia urazu. Czasami ludzie myślą, że tylko jeśli noga jest bardzo zdeformowana albo osoba nie może nią poruszać, to jest złamanie. To nieprawda – nie zawsze objawy są aż tak oczywiste. Kolejna kwestia to próba ułożenia kończyny w pozycji fizjologicznej, czyli takiej typowej dla zdrowej nogi. To także jest niezgodne z zasadami pierwszej pomocy, bo podczas przestawiania kończyny może nastąpić pogłębienie urazu lub nawet dojdzie do szoku bólowego, co szczególnie u osób starszych jest bardzo niebezpieczne. Podobnie z przenoszeniem poszkodowanej na łóżko – takie działanie często wynika z dobrych chęci, ale jest ryzykowne, bo podczas przenoszenia nietrudno o dodatkowe obrażenia albo nawet upadek. Praktyka pokazuje, że bezpieczniej jest zostawić osobę tam, gdzie się przewróciła, i poczekać na przyjazd służb ratunkowych. Najlepiej wesprzeć ją psychicznie, zabezpieczyć miejsce, żeby nikt się nie poślizgnął, i przykryć ją kocem, jeśli jest zimno. Moim zdaniem kluczowy błąd w takich sytuacjach to brak świadomości, że czasami lepiej nie robić nic poza unieruchomieniem, niż działać zbyt pochopnie. Takie zalecenia są powszechnie stosowane przez profesjonalistów – i naprawdę warto o nich pamiętać również w warunkach domowych.