Wybranie wyjścia z opiekunką do filharmonii to naprawdę dobrze przemyślana decyzja, szczególnie w kontekście wsparcia osoby, która całe życie była związana z muzyką, a teraz ze względu na chorobę nie jest w stanie aktywnie grać na instrumencie. W opiece nad osobami z chorobami postępującymi, takimi jak zanik mięśni, kluczowe jest podtrzymywanie dawnych pasji w sposób dostosowany do obecnych możliwości podopiecznego. Zgodnie ze standardami opieki długoterminowej, powinniśmy nie tylko dbać o fizyczne potrzeby, ale też o potrzeby emocjonalne i społeczne. Takie wyjście do filharmonii pozwala podopiecznej wciąż uczestniczyć w świecie muzyki, przeżywać emocje związane z koncertem, a także poczuć się częścią społeczności muzycznej. Moim zdaniem, taka forma aktywności jest super, bo nie wymaga wysiłku fizycznego, a jednocześnie mocno angażuje emocjonalnie i daje poczucie sensu. W praktyce opiekuna bardzo często okazuje się, że właśnie kontakt z dawną pasją, choć w zmienionej formie, poprawia samopoczucie osoby chorej i motywuje ją do lepszej współpracy podczas codziennych czynności. Branżowe podejście kładzie nacisk na indywidualizację aktywności – tu przykład filharmonii pokazuje, że opiekun powinien szukać takich rozwiązań, które będą jak najbliższe dotychczasowym zainteresowaniom podopiecznego. To taka trochę „muzyczna rehabilitacja” dla duszy – i naprawdę działa.
Wybierając aktywności dla osoby z postępującym zanikiem mięśni, bardzo łatwo popełnić błąd, myśląc tylko o zajęciach manualnych czy ogólnie dostępnych formach spędzania czasu, nie biorąc pod uwagę jej wcześniejszych pasji i ograniczeń zdrowotnych. Prace plastyczne czy robótki na drutach, choć mogą być uznane za rozwijające i stymulujące, w tym przypadku mogą okazać się wręcz frustrujące dla osoby, która wcześniej była bardzo sprawna manualnie jako skrzypaczka, a teraz nie może wykonywać precyzyjnych ruchów. Takie aktywności, zamiast wspierać, mogą tylko przypominać o utracie sprawności – a to potrafi mocno pogorszyć nastrój. Zajęcia muzyczne z elementami tańca również nie są najlepszym pomysłem, bo nawet jeśli brzmią atrakcyjnie, to przy zaniku mięśni ich realizacja będzie bardzo trudna albo wręcz niemożliwa. Często opiekunowie wpadają w pułapkę „aktywności za wszelką cenę”, nie uwzględniając realnych możliwości fizycznych osoby starszej czy chorej. Warto pamiętać, że zgodnie ze standardami opieki geriatrycznej i długoterminowej, kluczowe jest podtrzymywanie zainteresowań w sposób dostępny, ale też godny – czyli taki, który nie naraża osoby na niepotrzebny stres czy poczucie porażki. Moim zdaniem, jeżeli ktoś całe życie poświęcił muzyce, ale z powodu choroby nie może już grać, powinniśmy szukać takich rozwiązań, które pozwolą jej wciąż być blisko tej pasji. Samo słuchanie koncertów w filharmonii daje szansę na przeżywanie emocji i uczestniczenie w kulturze, bez konieczności aktywności fizycznej. To podejście nie tylko zgodne z praktyką branży opieki, ale też po prostu bardzo ludzkie.